środa, 27 lutego 2013

=DIY= czyli juSinowy pomysł na zabawki kąpielowe

Cudowny dzień ! W końcu słońce pojawiło się za Polskimi oknami i daje przedsmak wyczekanej wiosny. Już nie mogę się doczekać dodatnich temperatur. Od razu chce się żyć. Idąc do pracy miałam wrażenie że ludzie byli jacyś inni, jakby ta pogoda tchnęła w nich dobre samopoczucie i chęć działania. Niech tak będzie!

Ja dziś przychodzę do was z Do It Yourself (zrób to sam), czyli mój pomysł na ogarnięcie zabawek kąpielowych Julki.

 Dobrych kilka miesięcy temu nasza córka przeprowadziła się ze swojej plastikowej wanienki do dużej wanny łazienkowej, a wraz z nią przeprowadziły się tam zabawki kąpielowe tj kaczuszki, żabki i ośmiorniczki :)
Po kąpieli zabawki lądowały na brzegu wanny, jednak szybko się zorientowałam że w niektórych miejscach czarnieją co wyglądało bardzo niehigienicznie i nieestetycznie, a przecież Jula wszystko bierze do buzi. Tak być nie mogło, postanowiłam zrobić siatkę na zabawki, w której wysychałyby po kąpieli i dzięki której nie miały by styczności z wanną na której zwykle jest wilgotno, a co za tym idzie mnożą się bakterie.

Najpierw pokażę wam sklepowy odpowiednik tego co zrobiłam, kosztuje około 40 zł, dodam że ja wolała bym za te pieniążki kupić coś dla myszatej :)



Swój woreczek zrobiłam  ze wszystkich haha trzech rzeczy które miałam w domu, czyli z woreczka do prania bielizny i dwóch przyssawek :) koszt to pewnie jakieś 10 zł i siateczka świetnie zdaje egzamin
w roli glówniej :
Julkowe zabawki


woreczek do prania  bielizny, bądź zasłonek typu 'makarony'
dwie przyssawki
Wystarczy przeciąć po dwa oczka nożyczkami i przecisnąć mniejszą część przyssawki.

Prezentuje się tak:


 Dzięki temu rozwiązaniu, zabawki przez większość czasu są suche czyste i nie są siedliskiem bakterii.

Jak Wam się podoba moje rozwiązanie?
Macie taki gadżet w swojej łazience?

Pozdrawiam
juSia

poniedziałek, 25 lutego 2013

Kręgosłup już siada... nosidło?

Od dłuższego czasu zmagam się z bólami kręgosłupa, myślę że jest to wynikiem mojej siedzącej pracy oraz niewielkiej aktywności fizycznej. Nie zwalała bym tutaj  całej winy na noszenie na rękach Julki, ponieważ staram się nie robić tego zbyt często jeśli nie muszę. Muszę też przyznać że sporo kłopotów przysparza mi fakt iż mieszkamy na 4 piętrze i kilka razy dziennie muszę Julę wnieść i znieść na dół, zdarza się że muszę również mieć przy sobie  domowe zakupy, a myszata waży już pewnie  10 kg. Kręgosłup siada :(

Przeglądając dziś internet całkiem przypadkiem natrafiłam na nosidło biodrowe marki Hipseat. I szczerze mówiąc nawet mnie zaciekawiło.

Producent przekonuje:
Nosidełko Hipseat:
  • zdejmuje cały ciężar z Twoich ramion i pleców, redukując obciążenie kręgosłupa
  • równomiernie rozkłada ciężar wokół talii, bioder i miednicy
  • utrzymuje nóżki i bioderka dziecka w prawidłowej, fizjologicznej pozycji
  • nie krępuje ruchu Twojego dziecka
  • 6 mies - 3 lat
  • do 20 kg 
 Muszę przyznać że jestem zainteresowana bo chcę odciążyć kręgosłup, a wydaję mi się że zwykłe nosidło będzie niewygodne w użyciu przy większym dziecku (Jula ma roczek) , chciała bym mój po zniesieniu dziecka na dół móc wygodnie, sprawnie i szybko wyjąć je żeby mogło pobiegać po dworze. Jedyny minus jaki zauważam jest taki że wolała bym mieć wolne obie ręce, a przy tym nosidle jedna ręką trzeba wciąż trzymać bobasa za plecy, cięzko zrobić w sklepie zakupy tylko jedną ręką :) Chociaż da się na pewno.


I pytanie do was drogie mamy, co wy o tym myślicie? Macie takie bądź inne nosidło?
Warto kupić? Cena to około 170 zł.
Potrzebuje waszych opinii !

pozdrawiam
juSia

niedziela, 24 lutego 2013

Czy to już czas? O tym o tym i o tamtym :)

Kredki?
Czy to już czas?

Oczywiście ! Dla roczniaka wcale nie jest za wcześnie na kredki, musi być tylko bezpiecznie.
Julka właśnie zaczyna swoją przygodę z rysowaniem. Długo zastanawiałam się jakie kredki wybrać i ostatecznie zdecydowałam się na takie grubsze ołówkowe z racji tego że moja kochana mała ząbkuje i wszystko co ma w zasięgu rączki bierze do buzi, po prostu obawiałam się że połknie kawałek takiej zwykłej kredki Bambino którą łatwo połamać. 


Julka po dokładnym obejrzeniu swojego nowego nabytku od razu wzięła się do 'rysowania' , a ja do pokazania jej jak trzymać kredkę w rączce. Szybko złapała, trzyma zazwyczaj w prawej rączce, ale czasami chwyci też lewą. Ale przecież nic  złego się nie dzieje. 
Jak też przypuszczałam kredki oprócz rysowania służą również do gryzienia, czego efektem jest kolorowa buzia :) To nic !


a że mama ostatnio ma fioła na punkcie wszelkiego rodzaju wzorów w grochy, groszeczki, kropeczki to Julkowe kredki będą mieszkały w takich pięknych puszkach z Biedrony :)


P.S Julka łobuzuje coraz więcej !

I na koniec jeszcze krótko, szybko, raz dwa! O podkładzie bourjois 123 perfect Foundation  o którym pisałam w poprzednim poście, specjalnie dla pa_ulinka :) Otóż pisałam wcześniej że moim odkryciem roku jest szmatka muślinowa, ale już wiem że do odkryć dołączy ten oto podkład. Wiem dokładnie że podkład to kwesta mega indywidualna, ale ten  nie wyolbrzymiam tu, jest IDEALNY dla mnie ! Bez dwóch zdań wszystkie obietnice producenta u mnie się sprawdziły. Zapłaciłam za niego 50 zł i uwierzcie mi nie zamienię na nic innego.

Pierwszy podkład który posiada trzy pigmenty korygujące cerę. Pożegnaj się z ziemistą cerą i zaczerwienieniami. YES !
1. Żółte pigmenty - redukują cienie pod oczami. YES !
2. Fiołkoworóżowe pigmenty - świeża cera bez plamek i piegów. YES !
3. Zielone pigmenty - maskuje popękane naczynka i czerwone ślady po trądziku. YES !
Podkład jest lekko matujący, długotrwale nawilżający oraz posiada SPF 10. YES ! 

Wszystko się zgadza :) I to mnie cieszy. 

Buteleczka z burżujem już na stałe zamieszkała w kosmetycznym koszyczku. Dobrze wydane pieniążki.


pozdrawiam Was 
juSia

czwartek, 21 lutego 2013

Zrządzenie losu i wyczekany burżuj

Jak to dobrze o czymś intensywnie myśleć i marzyć, trzeba uważać bo to się może szybko spełnić.
Jeszcze całkiem nie tak dawno suszyłam głowę mojemu przyjacielowi  -'Czarny' pozdrawiam Cię ' jak bardzo chciała bym pójść na koncert Sokoła i Marysi starosty. Jestem naprawdę ich wierną fanką. Na co mój przyjaciel : ' Justa przyjeżdżaj do Wawy pójdziemy na jakiś koncert. Hmm tylko że młodej mamie to już nie tak łatwo wyskoczyć na weekend, poza tym nie lubię zostawiać Julki.


Ale do sedna zrządzenie losu brzmi tak, że koncert Sokoła i Marysi odbędzie się w moim mieście! Ha! Jestem szczęśliwa, stolik zarezerwowany, bilety kupione, bo już bym sobie nie wybaczyła, gdyby ominęło mnie to wydarzenie. Dosłownie zgrzeszyła bym. Ale koncert będzie więc, będzie fajnie :) Już się cieszę i nie mogę się doczekać. Zawitamy tam razem ze ślubnym i być może z naszymi dobrymi znajomymi S :)


No i jeszcze juSia nie była by sobą gdyby nie wspomniała o wyczekanym nabytku, czyli mam już swojego burżuja, podkład Bourjois 123 Perfect, znany blogerkom, dużo pozytywnych opinii, średnio kryjący, lekki dobry na lato, ładnie pachnie i podobno zawiera kolorowe pigmenty mające korygować cienie i zaczerwienienia , więc co mogę powiedzieć poużywamy, zobaczymy :) Pewnie dam znać jak się sprawdził.



Lubicie chodzić na koncerty waszych ulubionych zespołów ?
 pozdrawiam
zacieszająca
juSia 

środa, 20 lutego 2013

Mamowa codzienność

Nie będzie to nic nowego, jeśli powiem że to jak zmęczona jest mama zrozumie tylko druga mama.
Żeby nie było, nie ględzę, nie marudzę i nie żalę się tak po prostu jest i nie ma na to rady. Poza tym ktoś może powiedzieć 'sama chciałaś'  to prawda sama chciałam, to była moja świadoma, zaplanowana decyzja i nie żałuję niczego. Bo choćbym opadła całkowicie z sił na koniec dnia to jeden uśmiech  albo przytulenie się mojego dziecka powoduje że o wszystkim zapominam i po prostu jestem szczęśliwa. Z reszta takie uroki macierzyństwa :) Na szczęście tych pozytywnych chwil w zyciu każdej mamy jest zdecydowanie więcej.

Zgadzacie się że w pełni mamę zrozumie tylko druga mama? 

Musze Wam też powiedzieć że dziś spotkał mnie prawdziwy luksus, otóż udało mi się zdrzemnąć popołudniu i    nie byla to krótka drzemka, myślę że spałam około 1,5 h. Wstałam jak młody bóg. Cudowne uczucie. Niezbyt często mam taka okazję, ostatni raz zdarzyło mi się to pewnie dobrych kilka miesięcy temu. ale dobre i to :) A wszystko dlatego że Julka wpadła w wir zabawy z tatą, po czym po prostu tez zasnęli oboje. Więc żeby bylo śmieszniej jak nigdy popoludniową drzemkę z Julka odbyli również szczęśliwi rodzice. 


Dzięki temu zyskałam sporo energii żeby zrobić coś jeszcze kiedy mała pójdzie spać na noc.
Miło jest choć raz nie padac wieczorem ze zmęczenia.

+ Julka która błaga o wieczorne mleko :)



pozdrawiam
juSia

poniedziałek, 18 lutego 2013

Przydatne gadżety mojego dziecka

Dzis znowu o bobasach, a dokładniej o fajnych gadżetach dla dzieci. Ja takie rzeczy uwielbiam i muszę się przyznac że regularnie odwiedzam sklepy z artkułami dziecięcymi. Zdarza się że inspiracją do moich zakupów jest prasa dla mam, gdzie wiele rzeczy wypatrzyłam i postanowilam zakupić. 

Jedną z rzeczy na które polowalam od jakiegos czasu i która bardzo wpadła mi w oko, był kubeczek na przekąski marki Tomme Tippee. Przeznaczony dla maluchów które sprawnie chwytaja przemioty rączkami. 
Swój kubeczek na przekąski Jula dostała na urodziny od cioci Agaty i od razu bardzo przypadł jej do gustu. Narazie wiernie służy nam w domu, wsypujemy do niego małe krakersiki, kruche ciasteczka zbożowe, kawałki pomelo, jabłka lub poprostu winogrona. Kubeczek jest zaprojektowany tak żeby dziecko bez trudu mogło włożyć do niego rączkę i wyjąć przekąskę, ale nic sie z niego nie wysypuje. 



Jestem przekonana że idealnie sprawdzi się na letnich spacerach. Wtedy zamiast jedzenia, ewentualnie wypadnie jej z rączki na ziemie kubeczek :) Dzieci uwielbiają takie przedmioty. A mamy nie denerwują się juz że cały dywan jest w ciasteczkach.

Druga rzecz którą chcę Wam pokzać jest również kubek ale z całkiem innym przeznaczeniem. 
Ten upatrzyłam właśnie w prasie dla mam i pomyślałam że to świetny pomysł. Z kapielą Juli nie mamy większych problemów... hm nie mamy żadnych problemów, ona uwielbia sie pluskać. Jednak nie widze potrzeby żeby za kazdym razem do mycia główki musiała sie kłaść, przeciez może wygodnie siedzieć i dalej bawic się zabawkami. 
Oto kubeczek: 


 Na opakowaniu napisane jest że przeznaczony jest dla dzieci od urodzenia (0 m+), jednak ja uważam że jego wielkośc bardziej nadaje się do spłukiwania głowy maluchom które albo już siedzą, albo przynajmniej skończyły 6 miesięcy.
Kubek posiada wygodna rączkę i najwazniejsze miękką gumę, na zdjęciu w kolorze zielonym, która pozwala spłukiwac głowę malucha tak że na pewno nic nie poleci do oczek. Więc pełna wygoda dla bobasa i mamy. 


My z Julą już dzis przetestowałyśmy go w wieczornej kapieli i bezapelacyjnie uważam że jest świetny, udany zakup i polecam Wam wszystkim mamom, szczególnie jeszcze jesli wasze maluchy nie lubią sie kapać lub nie lubią samej czynności spłukiwania włosków. Pozatym oczywiście idealnie sprawdza sie jako zabawka do przelewania wody, więc jest fun.

Ja jestem bardzo ciekawa Waszych ulubionych dziecięcych gadżetów.

Pozdrawiam
juSia 

sobota, 16 lutego 2013

juSinowe nowości kosmetyczne

W ostatnich dniach poczyniłam małe zakupy, ponieważ w niektórych moich kosmetykach do codziennego makijażu pojawiło się spore denko. 
Wciąż poszukuję jeszcze fajnego pudru brązującego do konturowania twarzy, oraz jakiegoś dobrego kremu który zmniejszyłby widoczność kilku moich po ciążowych rozstępów,  naprawdę jest ich kilka, ale zawsze można zrobić coś żeby mniej rzucały się w oczy. 
Wielkimi krokami zbliżam się również do zakupu mojego pierwszego burżuja, ponieważ mój podkład z Loreala już się kończy.















Pierwszą nowością w mojej kosmetyczce jest róż Catrice Multicolor, wybrałam wersję ciemniejszą, bardzo przystępna cena, jestem tylko zawiedziona ponieważ stoisko Catrice w Naturze w moim mieście jest prawie puste i nie są w nim uzupełniane brakujące kosmetyki.











Kolejną rzecz cienie MissSporty dostałam od siostry i chociaż nie przepadam za ta marką, to cienie są śliczne, wyglądają naturalne nadają się do delikatnego dziennego makijażu i są nieźle napigmentowane, zdjęcie nie oddaje koloru, jest to jasny łososiowy odzień z delikatnymi drobinami.




Ostatnia rzecz z której jestem bardzo zadowolona to regenerujący krem do stóp Bielenda wersja dla salonów kosmetycznych, miałam go już wcześniej od bratowej, oboje z mężem używamy i jesteśmy nim zachwyceni. Przy regularnym stosowaniu stopy są idealnie nawilżone, delikatne i wyglądają jak po profesjonalnym zabiegu pedicure. Super nadaje się do stosowana latem. Oprócz tego jest bardzo wydajny i ładnie pachnie. Ja najczęściej stosuje go po kąpieli na noc, skarpetki i rano budzimy się z pięknie wygładzonymi  i delikatnymi stopami. Polecam !





pozdrawiam Was

juSia


piątek, 15 lutego 2013

Dzielna dziewczynka !

Udało się ! Pierwsza pozycja z mojej listy została odhaczona :) 
Kolczyki dla naszej córy zrobione, uszka przebite. Julka wygląda uroczo. Ne obeszło się oczywiście bez obaw, ale nie Julki, tylko moich i meNża, serce się troszkę krajało bo wiedzieliśmy że się przestraszy i będzie płakała. Okazało się że była bardzo dzielna, ból minął raz dwa i o wszystkim zapomniała.

Chcieliśmy zrobić to teraz kiedy nie jest jeszcze taka świadoma wszystkiego, żeby potem nie chodziła tylko z jednym kolczykiem i żeby szybko zapomniała.
Uszek nie zaczepia, nie dotyka, ogólne nie zwraca uwagi. Więc wszystko fajnie wyszło.



Poza tym jak już wiecie, przemycam do domu wszelkimi możliwymi sposobami wiosnę :) Ostatnio bez przerwy na moim stole goszczą cięte kwiaty. W tym tygodniu padło na piękne żonkile. Uwielbiam, dzięki kwiatom w domu jest tak jasno i przytulnie. Tak jak ja lubię. 

Od dłuższego czasu marzyła mi się duża szklana kula, taka przeznaczona dla złotej rybki. Ja widziałam w niej zastosowanie jako wazon i takową dziś sobie sprawiłam.  Żonkile wygodne teraz sobie w niej mieszkają.


Dajcie znać czy wasze pociechy mają przebite uszy.

pozdrawiam 
juSia


czwartek, 14 lutego 2013

Czternasty dzień lutego i Agusławowe gumeczki...

Dziś Walentynki i szczerze mówiąc myślałam że mój 'walnięty' o mnie zapomniał, na szczęście wieczorem po powrocie z pracy miło się rozczarowałam. Chociaż nie planowaliśmy żadnych specjalnych niespodzianek i podarunków w domu czekały kwiaty i milkowe praliny w kształcie serduszek. Żeby było śmieszniej ja w całkowitej niewiedzy kupiłam walniętemu to samo :) tzn oczywiście wersja bez kwiatów hyhy.  Mieliśmy na myśli dokładnie to samo ... to chyba jeszcze dobrze o nas świadczy :)

Mniam...

Kilka dni temu Agusława na swoim kanale YT zamieściła film jak zrobić twistband.  Razem z siostrą od razu pomyślałyśmy o zrobieniu takich gumeczek w domu. straszliwie nam się spodobały. Szybko jednak okazało się że w naszych pasmanteriach znalezienie kolorowych gumeczek na metry graniczy z cudem. Panie sprzedawczynie na hasło 'gumka lamówka' robią wielkie oczy, a na hasło 'gumka do majtek' pokazują tylko czarne lub białe i wzruszają ramionami. 

Wiem że czasem można takowe znaleźć na allegro, ale akurat w tym czasie jest mało aukcji i mały wybór kolorów. Aga miała piękne pastelowe kolory. Razem z siostrą dalej będziemy szukały pięknych kolorowych gumeczek, a na razie zrobiłyśmy kilka z tego co udało nam się mimo wszystko upolować w pasmanteriach.



Ne jest to porywająca wiosenna kolorystyka, ale na razie musi nam wystarczyć, mimo to uważam że gumeczki są urocze.





Z takiej gumki możemy zrobić także opaskę, na pewno świetnie się sprawdzi.



Wpadł mi tez do głowy pomysł, przecież taką oryginalna gumeczkę możemy zrobić również z ramiączka do biustonosza, którego już nie nosimy, przecież nie zawsze są białe czasem mają piękne wzory i kolory.

Jak Wam się podobają moje domowe gumeczki z kokardką za całe 6 zł? 

Pozdrawiam 
juSia



wtorek, 12 lutego 2013

Ogarnąć czas !

Ile mamy mają na głowie ? Ciężko powiedzieć. Ale z pewnością zawsze dużo. Zawód 'mama' nie należy do najlżejszych i najłatwiejszych, ale kluczem jest dobra organizacja. 

Dziecko, praca, pranie sprzątanie, prasowanie, gotowanie i w końcu chociaż krótka chwila dla siebie, myślę że mamy są mistrzyniami logistyki. 

Ja właśnie uświadomiłam sobie że ostatnio mam tyle na głowie, że przestałam nad tym panować i muszę ogarnąć temat :) Nie lubię bałaganu i chaosu więc trzeba wziąć się w garść. 



Wraz z nadchodzącą porą roku postanowiłam stworzyć listę rzeczy które chce i muszę zrobić

* temperatura powoli to powoli ale rośnie więc więcej spacerów z Julisią

* będziemy troszkę zdrowiej gotować, jeszcze więcej owoców i warzyw, zaszczepimy zdrowe nawyki żywieniowe u buby

* worki próżniowe już zamówione, więc czas zrobić porządek w szafie z ubrankami z których mała już wyrosła, również zamówić drugą na wymiar hehe

* trzeba też poczynić w domu jakieś ćwiczenia  kształtujące mięśnie brzucha, to jedyna rzecz którą uważam za niezbędną do zrobienia w związku z moją po ciążową figurą :)

* małe malowanie w domu jeśli czas pozwoli, nie zaszkodzi odświeżyć 

* kolczyki dla mojego maleństwa, oboje z mężem jesteśmy zdecydowani

* poświęcam ogromnie dużo czasu sprawom domowym, co najmniej tyle samo chcę poświęcać firmie, pracuje 2 razy w tyg więc mam wrażenie że nie panuje nad wszystkim tak jakbym tego chciała

* chcę jeszcze więcej czasu spędzać z rodziną, Jula ma dużo rodzeństwa :) kochane dzieciaki 

* wygospodarować chwilkę więcej czasu dla siebie (myślę że da się zrobić)

* godzinkę wcześniej wstawać, bo nie lubię w pośpiechu szykować się do pracy a jestem śpiochem 

Myślę że wszystko do zrobienia
Mam nadzieję że sukcesywnie uda mi się odhaczać po jednej pozycji z listy 
Lubię stawiać cele
Lubię zmiany 
Ogarnę to !

A wasze cele na najbliższy czas? 

Pozdrawiam 
mama
juSia

czwartek, 7 lutego 2013

Szybki shopping ... coś dla mamy i malucha

Niech ktoś przywoła mnie do porządku ! Chyba stałam się zakupoholiczką. Masakra, wczoraj wypuściłam się na miasto i myślałam że te zakupy nie będą miały końca. Okazuje się że mi wszystko jest potrzebne hehe, a jeśli nie dla mnie to i tak znajdę wymówkę i zakupię coś dla Juliśki. Jestem opętana. 

Wczorajsze zakupy miały na celu ogarnięcie prezentu urodzinowego dla mojej kochanej siostry :) I udało się, paczuszka będzie składała się głównie z kolorówki, ale zawartość pokaże w niedalekiej przyszłości, w oddzielnym poście ponieważ prezent jeszcze nie został wręczony. Mam tylko nadzieję że się spodoba.

Ja oczywiście całkiem przypadkowo zakupiłam dla siebie automatyczną kredkę do oczu, którą już wypróbowałam przy dzisiejszym makijażu i jestem zadowolona z zakupu. Bardzo lubię nosić czarną klasyczną kreskę na powiekach, ale zwykły eyeliner w pędzelku powoduje że jest ona zbyt ostra i wyraźna, z kolei zwykłe kredki są dobre tylko do pierwszego temperowania, dalej są niestety połamane i nadają się tylko do wyrzucenia.
Myśle że znalazłam złoty środek dla siebie, ta jest ok. 
Jest to kredka KOBO w kolorze czarnym.




Skusiłam się również na pigment do powiek tej samej firmy w kolorze opalizującym. To jedna z tych rzeczy które chyba nigdy się nie kończą, można się zastanawiać kiedy pokaże się denko, na pewno nie prędko :) Myślę że świetnie sprawdzi się przy codziennym makijażu, ładnie go rozświetli. Ach i jego cena :) całe 9.99 !




A dla buby ? Dla buby nowa pościel do łóżeczka. Nie mogłyśmy sobie odmówić jak ją zobaczyłyśmy. Pomyślałam że skoro Jula śpi w łóżeczku od urodzenia (nigdy nie spała z nami w łóżku) to można się pokusić o nową, szczególnie że łóżeczko będzie jej służyło pewnie jeszcze przez następny rok albo i półtora.   Stara pościel była już troszkę sfatygowana, jeśli można to tak nazwać. Nie tyle podusia i kołderka co ochraniacz na szczebelki. Julka go zmasakrowała bo nie był zbyt sztywny. Ochraniacz pełni u nas o tyle ważną funkcję że moje dziecko zasypia w niego wtulone :) Poza tym osłania przed światłem dobiegającym z poza pokoiku. 



Wasze bobasy śpią w łóżeczkach czy z Wami ? 


Uwielbiam 
Pozdrawiam
juSia 

wtorek, 5 lutego 2013

To już rok ...

Dziś jest bardzo ważny dzień dla mojej rodziny. Jesteśmy wszyscy bardzo szczęśliwi bo nasza córcia właśnie skończyła roczek. To znaczy dokładnie skończy o godzinie 22.17


Jak sobie o tym wszystkim przypomnę ... buzia się uśmiecha, chociaż byłam nie lada przestraszona kiedy z ni stąd ni zowąd odeszły mi wody, kiedy wchodziłam do domu, po całodziennych niedzielnych wycieczkach.  
Julisia przyszła na świat przez cesarskie cięcie i nie było to dla mnie jakieś traumatyczne przeżycie  ale myślę że to zasługa cudownych pań które asystowały w operacji i trzymały mnie za rękę podtrzymując jednocześnie na duchu. Poza tym za drzwiami oddziału położnictwa czekała na mnie (nie przesadzam) cała moja rodzinka. Dokładnie rok temu zostaliśmy szczęśliwymi rodzicami.

365 dni wcześniej :)


dziś Julisia wygląda tak 


Troszkę już mówi, troszkę chodzi a my jesteśmy szczęśliwi i bardzo z niej dumni. Przez ten roku dużo się wydarzyło przetrwaliśmy kolkę, wizytę w szpitalu, a dziś Jula wyszła z 3 dniówki, która oczywiście okazała się 5 dniówką. Ale to wszystko nie ważne bo chwila w której Jula się przytula i uśmiecha wynagradza wszystko. 

 pierwsze życzenia od siostry  
Maryś :*



Dziś również dowiedzieliśmy się że nasi znajomi zostali rodzicami, więc Julisia będzie miała nowego kolegę i będą razem obchodzić urodziny. 

Jestem szczęśliwa
Pozdrawiam
juSia 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...