wtorek, 31 grudnia 2013

I'm so glad

Mamuśki ! Jestem żywym dowodem na to że warto marzyć.
To właśnie ten rok posłużył mi do ich spełniania.

A mam ich w zanadrzu całe mnóstwo na rok kolejny i nawet nie dopuszczam myśli że które kolwiek się nie spełni.

W ten ostatni dzień roku śmiało mogę powiedzieć że
jestem dumną mamą małej damy,
mam męża który wspiera mnie we wszystkim za co tylko się wezmę
otworzyłam sklep o którym zawsze marzyłam i dopięłam swego
prowadzę bloga który daje mi wielką frajdę, pal licho, poczytny czy nie, nie ważne to pamiętnik dla mojej córki !

W ten ostatni dzień roku śmiało mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa.
Sylwestra spędzam w gronie osób najbliższych mojemu sercu <3
Jestem wdzięczna za każdy dzień spędzony z nimi


Czuję że teraz jest najlepszy czas w moim życiu, że dostałam szansę, której obiecuję, nie zmarnuję
Plan na rok kolejny? Dać z siebie wszystko, wykorzystać życie jak najlepiej, być dobrym człowiekiem.





Razem z moją rodziną życzę Wam wszystkiego co najlepsze !
Spełniajcie swoje marzenia !
Bądźcie odważni !

juSia

piątek, 27 grudnia 2013

Wykorzystać wszystko na plus.

Święta... piękny czas.
Ja wykorzystałam je na odpoczynek.
Akumulatory zostały naładowane, umysł odświeżony.

Drugiego dnia świąt to ja już na dupce nie mogłam usiedzieć. Oznacza to że dzieje się dobrze.
Koniec roku to dla mnie kupa planów, marzeń, postanowień, ale takich co to się je realizuje.

Głowa pęka wręcz od pomysłów, a buzia sama się uśmiecha.
Idzie nowe ! Aż nie wiem od czego zaczynać.
Plany dotyczą zarówno sklepu jak i domowego zakątka.
Marzenia są przecież po to żeby je spełniać.
Plany po to żeby je skrupulatnie, krok po kroku realizować.

Lubię taką siebie. Lubie cały czas coś zmieniać, rozwijać się i do przooooodu.
Na pierwszy plan w styczniu kolejny tatuaż, już się nie mogę doczekać. Co by nie uchodzić za świra. Ja matka po prostu je lubię, aczkolwiek zaznaczam ze to drugi i ostatni, nie zamierzam się cała wymalować.
Mówiąc tatuaż mam na myśli niewielki, subtelny i kobiecy dodatek na całe życie :)
Ale o tym już niedługo..

***
Święta upłynęły spokojnie, jak to u Nas bardzo rodzinnie, a rodzinę tomy mamy od kilku lat olbrzymią.
Nie powiem że nie trochę głośno jak to przy maluchach, trochę zamieszania z prezentami. Jula i jej siostry jak to małe łobuziary, trochę poszalały, trochę psociły. Chwilami palcem trzeba było pogrozić, ale czyż to nie norma ?
Łotry = łobuzy = siostry 3
 Julinowy zajadacz wigilijny, jak to cieszy że tak samodzielny
 Ja mama na tak zwanej samo ***** , nie było nikogo po ręką. 
W ulubionej koszuli upolowanej w reserved. Kolejny raz przekonałam się że ja i moja przyjaciółka, chociaż chodzimy na zakupy osobno, zawsze kupujemy to samo. Ale skoro ona kupiła tą koszulę, a ja uważam że świetnie się ubiera to chyba dobrze znaczy :)
Koszule to ostatnio mój ulubiony element garderoby.


Czytam Was codziennie
bez końca 
juSia

sobota, 21 grudnia 2013

Do dumy powodów kilka.

Jakoś tak dobrze nastraja ten przedświąteczny czas.
Tak człowiek czuje się lepiej niż zwykle. Jest tak cieplej, tak serdeczniej.

W sklepie bez końca wymieniamy życzenia z klientami.
Od ludzi częściej niż zwykle bije serdecznością.

Spędzane czasu w domu to dla nas z dnia na dzień coraz większa frajda.
Na kilkadziesiąt dni przed drugimi urodzinami mamy już w domu małą panienkę.

Ja matka skok rozwojowy na ten moment zauważam ogromny.
Z garderoby wyskoczyła błyskawicznie. Julkową szafę trzeba przeglądać regularnie.
Nasza mała dama rośnie jak na drożdżach.

Komunikacja poszła daaaaaaaaaaaaaaaaleko do przodu. Powiedziała bym nawet że jest już mega zaawansowana.
Rodziców to cieszy ogromnie, bo to przecież bardzo cenne móc bez problemu dogadać się ze swoją pociechą, a przecież niekiedy bywa to bardzo śmieszne.
Codziennie rano budzi nas przemilutki głosik '' mamo tań, tato tawaj ! " I co? I  nie ma przebacz, rozkłada nas tym na łopatki.
I te jej ulubione odpowiedzi na nasze pytania ' yhymmm ; :)

No i co? I nocnikowanie, i tu dumy rodzicielskiej następuje kulminacja.
Bo pieluch już prawie nie używamy, a jeśli już na małym orzeszku musi się znaleźć to po głośnym komunikacie ' mamusiu ciem siusiu ' zdejmujemy ją suchą.
Noce też bywają suche.
To dla nas dobre wiadomości, biorąc pod uwagę fakt że zaczęliśmy niedawno i że mamy zimę, która odpieluchowywaniu nie służy.

Popołudnia i wieczory spędzamy razem. We trójkę w domu lub z całą rodziną. Widzę ile jej to daje.
Jak bardzo przepada i jest związana ze swoim ciotecznym rodzeństwem, jak pięknie potrafi się bawić, jaka jest grzeczna.
Jak wiele daje jej rodzina. Jest szczęśliwa kiedy ma nas obok i te popołudnia i długie wieczory zimowe nie należą do nudnych, nigdy.

 Nasz Tulimowy pomocnik

Dumna mama.
juSia







piątek, 13 grudnia 2013

Magiczna aura, którą bardzo lubię

Uwielbiam ten przedświąteczny czas i same święta Bożego Narodzenia.
Taka ze mnie tradycjonalistka , a co !

Jest przeciez komu tradycję świąt przekazywać.
Skep Tulimowy świeci cieplutkimi lampeczkami.
W domu specjalnie dla Julki ubrana choina, bo to przeciez jeszcze chwila i już.
Niech się dziecko nacieszy.

W domu pachnie przyprawą korzenną.
Na zielonym drzewku oprócz szklanych ręcznie malowanych bombek zawisły dekorowane kruche ciastka.
Serca, gwiazki... Jest tak domowo, tak ciepło, tak pięknie.

Dziecię choinką zaaferowane, zadowolone, ogląda, zaczepia.

Grudzień to wyjątkowy miesiąc.








Przepis był mega prosty, mega szybki, robienie tych łakoci to była czysta przyjemność, szkoda tylko że bez Panny Juliny, ale troszkę przychorowała nam i poszła spać. Niech szybciutko wraca do zdrowia.

Dziś piątek, piąteczek... a jutro południowa Polska, a jutro Kraków, a jutro najlepsze targi designu dziecięcego, na których znaleźć można śmietankę marek projektujących dla najmłodszych.

Wciąż jeszcze bijemy się z myślami. chcieliśmy zabrać ze sobą Julkę, ale chyba zostanie z babciusią, szkoda nam ją ciągnąć, do Krakowa mamy kawałek drogi, a ona nie całkiem zdrowa.
No ni jeszcze zoabczymy, pomyślimy.

... jedziemy i porwać na kawę chcemy, kogoś kogo znamy tylko z blogosfery, ale mogę spokojnie powiedzie że po roku rozczytywania się nad jej postami, stwierdzam ze to chyba nadajemy na tych samych falach.
Cudowna osobowość i mama w jednym Panienka Mi :) Nie możemy się już doczekać.

Jednym słowem do jutra!


A jak tam u Was czujecie już aurę świąt ? 
juSia

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Powtarzam to sobie codziennie

'' Każda Twoja myśl jest czymś realnym - jest siłą ''

To zdanie powtarzam sobie codziennie. A przynajmniej staram się. Uczę się myśleć pozytywnie i tylko pozytywnie. 

Nie chcę, żeby jakiekolwiek negatywne rzeczy zaprzątały moją głowę. Po co? Szkoda życia.

Jestem typem myśliciela, ciągle myślę, dumam, marzę. 
Jako młoda kobieta i mama marzeń uważam mam sporo. Pragnienia które chciała bym aby się spełniły.

Dlaczego miało by być inaczej? Mam w sobie jakieś przeświadczenie, że musi się udać, że ja muszę o coś walczyć, że muszę dać radę.

Obecnie rzeczą, której poświęcam najwięcej czasu w mojej głowie jest poczucie stabilizacji. Wiem, tak bardzo trudne do osiągnięcia dla Nas młodych. Czuję że brakuje mi tego do pełni szczęścia.
Muszę to osiągnąć. Dla Nas, dla naszej córki. To ważny element w układance mojego życia.

Nadszedł taki okres w czasie naszego rodzicielstwa, gdzie Julia ma już swoje zdanie, gdzie zaczęło się wychowywanie dziecka na pełen etat i to od Nas zależy, czy Ona wyrośnie na pewną siebie, silną kobietę.
Czuje jak wiele spoczywa na naszych barkach. Uważam że ja i monż mieliśmy dobre dzieciństwo i to samo musimy zapewnić jej. Miłość, ciepło, niczym nie skrępowane uczucia i dom rodzinny.

Kolejną rzeczą której mam potrzebę, to bycie po prostu dobrą osobą. Dobro zawsze powraca do ludzi i to nie jest czcze gadanie. Wiele razy widziałam to na własne oczy. Zrobić coś dla kogoś? Pomóc? Bezcenne uczucie.

I ostatnia rzecz z mojej nieprzyziemnej 'Wish' listy to otaczać się dobrymi ludźmi, takimi na których zawsze można polegać, dobrymi tak po prostu, bez powodu, bez potrzeby. Ludźmi ciepłymi, z wielkim sercem, z wrodzoną szczerością.
Z każdym dniem kocham ją coraz mocniej. Ludzie już i tak patrzą na mnie jak na wariatkę, bo bez przerwy powtarzam jej że ją kocham i tulę co sił w ramionach.


Zdanie którym rozpoczęłam post jest od jakiegoś czasu dla mnie bardzo ważne.
A co dla Was jest ważne?
Macie swoją wish listę?
A może jest coś o czym marzycie ponad wszystko?



środa, 4 grudnia 2013

O prezencie mikołajkowo Julinowym i o tym co u nas

Kocham święta.
Uwielbiam  za czas , za ich wyjątkowość.
Za to że potrafię zatrzymać choć na chwilę.

A święta z dziećmi są jeszcze bardziej wyjątkowe. Jula jutro kończy 22 miesiące.
Długo rozmyślaliśmy nad prezentem dla niej, bo u nas na bylejakie, lub nieprzemyślane zakupy miejsca nie ma. To zawsze musi być coś wyjątkowego... nie mylic z drogiego :)

Postanowiliśmy więc, żepodarujemy jej pierwszą w życiu lalę. Lala nie pierwsza, lepsza bo szmaciana, a dokładnie Pani Królisia. Ręcznie szyta, wyjatkowa i niepowtarzalna. Apowstała i trafiła do nas za sprawą pewnej Asi która współpracuje z naszym sklepem i zajmuje się rękodziełem. Jest świetna w tym co robi.

Lala ma swoje przeznaczenie, ma nie byc jedną z wielu... co to to nie ! Ma słuzyć długo, tak żeby potem Jula mogła podarować ją swojej córci.  Jest piękna.

Poznajcie Królinę :)



A propos moja siostra jest miszcz di aj łaj :) DIY zawsze coś ciekawego wyduma, jakiś pomysł zastosuje
w tym tyg powstała klimatyczna lampka do naszego salonu, taki świąteczny przedsmak, ale z powodzeniem może służyć przez cały rok, tylko wtedy lepiej mieć lampeczki led i z białym lub przezroczystym kablem :)

 No i ostatnio w naszym domu zawitał mniejszy domek dla naszej małej damy :) Lidl całe 35 zł,a zabawa przednia ! Jak widać tatus też się mieści  :) Czas więc nadać mu trochę koloru.

Za kilka dni pokażę Wam co słychać w Tulimy.

juSia

piątek, 29 listopada 2013

Zaczynamy proces ;)

... A dokładnie proces odpieluchowania :)

Dokładnie na 2 miesiące przed drugimi urodzinami.
Działamy bo nie chcemy żeby Julina nosiła pieluszkę zbyt długo.
Nie jesteśmy leniwymi rodzicami i chcemy oszczędzić jej odpieluszkowego zapalenia skóry.

A, z resztą po co dla dwulatki pielucha ? O, nie !

Podejmujemy wyzwanie, chociaż wzięliśmy się za to w zimie.
Pora roku więc nie sprzyja odpieluchowywaniu maluchów, ale co zrobić.

Korzystamy zarówno z nakładki na sedes dla maluszków jak i nocniczka.
Nie grającego, nie gadającego bo to dodatki które dodatkowo czyszczą portfel rodziców przy zakupie. A przecież załatwianiu potrzeb nie służą ;)

Ale za to wygodnego w użyciu i wygodnego w utrzymaniu czystości.



Julce się podoba, pamięta o zgłaszaniu nam swoich potrzeb, sporadycznie zdarzają się wpadki.
Noce jeszcze z pieluszką.
Bywają dni kiedy cały czas korzysta z nocniczka, sygnalizując swoje potrzeby. Oznacza to że dokładnie wie i zaczyna kontrolować kiedy powinna skorzystać z toalety.

Nie ukrywam, że my jesteśmy w 7 niebie, bo ile można z ta pieluchą. Chcemy już majteczki :)
Jednym słowem oby tak dalej.

Mama nadzieje że pójdzie tak pięknie i gładko jak ze smoczkiem :)

***

W sklepie tym czasem dzieje się dużo, bo zbliża się piękny przedświąteczny czas.
My święta uwielbiamy z wielu powodów.
Poza tym dla mnie sama myśl że rzeczy które wychodzą spod mojej maszyny wpadną w ręce maluszków jest cudowna :)

Sama mam radochę. Przeciez spełniam czyjeś marzenia, pragnienia i mogę Tulić maluchy :) Czad !


A  to nasza mała dama z romantyczną kokardką naszej marki :)
Tulimy !

juSia

czwartek, 21 listopada 2013

Zobaczcie same :)

Dostałam tą kombinację zdjęć w prezencie od siostry.

Łza w oku się zakręciła.

Napatrzeć się nie mogłam,
nadziwić...

Dla mnie to piękne, a niespodzianka o tyle lepsza, że zdjęcia z lewej nigdy nie widziałam i nie miałam go w rękach.

Zobaczcie same ' True strory ' Justyna i Julka.


Na pewno to djęcie znajdzie miejsce w olbrzymim formacie w naszym salonie ...

juSia

wtorek, 19 listopada 2013

Di aj łaj ;) DIY barierka do dużego łóżka dziecięcego :)

Dziś post z serii bardzo zaległych, gdyż Julka w swoim łóżku śpi już od dawna.
Początkowo nie myślałam o barierce ochronnej, nie ma się co oszukiwać rynek jest mega ubogi w tego typu rzeczy. 
Podkładałam kołdry, koce, amortyzowałam ewentualny Julkowy upadek na parkiet ;) a jednak pomyślałam że nie chcę sytuacji kiedy leci z łóżka w półśnie i wystraszona płacze w pokoju.
 Postanowiłam że kupię, bądź zrobię.... cokolwiek.

Jednocześnie musimy pamiętać, że barierka na łóżko to nie jest rzecz na którą chcieli byśmy wydać kupę kasy, bo i po co ;)

Szukałam, grzebałam i znalazłam nie daleko bo w IKEA. Barierka na łózko, fajna, ładna, prosta, dobrze wykonana.... aleee za mała, to jest barierka do łóżeczek dziecięcych o mniejszych gabarytach. Dla nas niestety za mała i zbyt płytka.

oto ona
 
A jednak zdecydowaliśmy się na jej zakup, ponieważ ma świetne mocowanie do łóżka, klipsy pasują do wielu rodzajów i grubości ram łóżek, są podklejone gumą, dzięki czemu nie niszczą mebla.

Postanowiliśmy więc wykorzystać metalowe klipsy z barierki Ikea i dokręcić do nich barierkę o wymiarach które nam odpowiadały. 
Z pomocą przyszedł market budowlany Bricoman i biała oklejona deska o wartości 30 zł.

teraz wygląda to tak





My jesteśmy zadowoleni ;) wszystko świetnie trzyma się 'kupy', testujemy już sporo czasu i jest ok.

A tak całkiem od czapy, ostatnio bardzo dużo pracuje i dlatego dziś będzie cudowny czas relaxu z przyjaciółką... basen i sauna i nic więcej mi po pracy nie trzeba, chociaz przydał by się jeszcze Julinowy buziak :)

pozdrawiam 
juSia

środa, 13 listopada 2013

Z serca

Rzecz nie codzienna o której mówi tytuł notki to ekhm  ...choroba.
Julka choruje tak rzadko, w ciągu roku choroba zdarza się jej raz, góra dwa razy.

Wiadomo rodzi ona bezsilność matki. Bo choć gorączki  na szczęście nie widać.
To z noska kapie ciurkiem. Przyplątało się jesienne przeziębienie.

Na szczęście sok z malin domowej roboty babci Oli jest niezastąpiony.
Będziemy więc kurować.

Mama w pracy, Julisia u dziadków. Trzeba działać, bo święta tuż tuż.
W Tulimy pracy od groma, co poniekąd baaardzo mnie cieszy.
Tata wyjechał. Zostałyśmy więc same.

Muszę przyznać tak całkiem z głębi serca, że źle znoszę rozstania z mężem. Wicie jak to jest jak jest to czasem znieść nawzajem się nie możemy, bywają takie chwile.
Ale jak go nie ma to jest bardzo źle. Kurcze muszę to powiedzieć głośno, nie potrafię żyć bez niego.

Kiedy jest w domu, jest całkiem inaczej. Jestem bardziej spokojna. Jest bezpiecznie.

A kiedy już zbliża się czas wyjazdu, wtedy nie ma końca tuleniu, uściskom, pocałunkom, czułym słowom.
Myślę że oboje to przezywamy. Wiem tez jak Kamil tęskni szaleńczo za Julką. Są tak przywiązaniu że nie potrafią bez siebie wytrzymać.

Jeszcze kilka dni i znów się zobaczymy. Nie mogę się doczekać.

Ostatnio tyci sklepem zainteresowały się media, możecie przeczytać o nas tu.





 Plan na najbliższy czas? Jeszcze bardziej uwierzyć w siebie i swoje możliwości.
 Przeczytać ''Sekret''

Pozdrawiam
juSia




wtorek, 5 listopada 2013

I jak tu nie kochać poranków?

Kiedy z głębi mieszkania słychać odgłos tupiących bosych stópek małej damy.
Jest 8.00. Dama biegnie co tchu, żeby zaraz wskoczyć do łóżka mamy i taty i potulić się choć odrobinkę, zanim trzeba będzie szykować się do pracy.

Niby nic, a daje takiego powera na cały dzień.
Takie poranki to nasze najpiękniejsze. Najcenniejsze.

Poza tym, kawa w łóżku tak dobrze smakuje ;)

***

Weekend minął pod znakiem spotkań z rodziną. 
Bardzo lubię ten czas kiedy możemy się wszyscy zobaczyć, a dzieciaki nie mogą się sobą nacieszyć.
Chciała bym też, żeby Jula, kiedy  tylko możliwe odwiedzała swoich pradziadków.
Obrzędy, tradycje moich dziadków są dla mnie tak ważne i fascynujące, że chciała bym żeby jak najwięcej z tego zapamiętała. Bo to wszystko przecież przemija z czasem. 

Dla mnie to spotkania nradzinne przy wielkim stole.
To opowieści babci o, których nie da się przestać myśleć z ciekawości co było dalej. 
Babcine okurzone pudełeczko z czarno białymi zdjęciami.
To pyszne jedzenie gotowane na piecu.

Ja tak to wszystko zapamiętałam i chcę, żeby tak pamiętała to Ona.




***

Mam tu dla Was adres funpage'u mojego sklepu https://www.facebook.com/pages/Tulimy 

juSia

czwartek, 31 października 2013

Jest dobrze

Jak dobrze jest móc w końcu napisać kilka zdań.
Nigdy nie pomyślała bym że tak będzie mi brakowało bloga.

I że te wirtualne znajomości z Wami mogą sprawiać tyle radochy. Chociaż moje posty należą ostatnio do rzadkości to możecie mieć bezwzględną pewność, że wciąż do Was zaglądam i czytam Wasze blogi i jestem ciekawa co u waszych maluchów.

Ale jest też druga strona medalu, bo skoro mnie tu nie ma i nie mogę znaleźć nawet chwili żeby pisać bloga, bo wieczorem padam z nóg to może oznaczać tylko jedno ! ;) W firmie dzieje się dobrze i oby tak dalej.

Moje marzenia się spełniają
Jestem żoną, jestem mamą, a teraz potrzebuję spełnić się zawodowo.

P.S Mogę zdradzić jeszcze jedną rzecz z moje tak zwanej  wish listy ;)
Od dłuższego czasu marzy mi się spotkanie z Wami, z mamami, z blogerkami ;) Nieodpartą mam chęć poznać Panienkę Mi, niesamowicie potrafi mnie inspirować do różnych działań. Może kiedyś mi się to uda i będę mogła odhaczyć to ze swojej listy marzeń :)


Obiecuję, pokazać Wam niedługo kawałek mojego sklepu, a póki co pokażę Nas bo przeciez tak dawno się nie widziałyśmy


P.S 2 Julina za chwilkę skończy 21 miesięcy !

Pozdrawiam mocno
juSia

środa, 25 września 2013

Aventowy ciąg dalszy ;)

Jeśli  śledzicie bloga od dawna to wiecie że jestem miłośniczką niekapków firmy Avent.
Nie lubię tekstów sponsorowanych i ten do takich nie należy, przekazuję Wam swoją opinię dziecięcych gadżetów które mnie zachwycają.

Czasem ktoś powie Avent - drogo, ja odpowiem Avent - praktyczny, pomocny, genialne rozwiązania warte wydanych pieniążków.

O poprzednich dwóch niekapkach pisałam tu.  Dziś o kolejnym trzecim i myślę,ostatnim, jako że ma on służyć przygotowaniu do picia ze szklanki.
Mowa o modelu nie kapka Avent 360.

O ile wprowadzenie poprzednich dwóch buteleczek wymagało co najmniej 2-3 dni przyzwyczajenia, o tyle w nowym kubeczku 360 Julka zakochała się od pierwszego wejrzenia i od  razu rozkminiła o co kaman :)

Wszystko razem przetestowałyśmy i nie jest nawet tak jak napisał producent na opakowaniu, z kubeczka nie trzeba wysysać picia, leci ono samo, ponieważ wieczko jest ruchome. W momencie przyciśnięcia wieczka górną wargą ust, napój zaczyna sam lecieć :) Tym samym kubeczek nadal pozostaje świetnym nie kapkiem.

Przedstawiamy Wam zatem jaśnie kubeczek w pełnej krasie



kubek jest lux, szczerze polecamy ...

P.S My witamy jesień w pięknym stylu.  Ja wręcz przepadam, uwielbiam wrzosy. Wrzosy są przecudne.
Dostałam dziś takie od mamy i już pięknie zdobią wnętrze naszego gniazdka. Zobaczcie same...




A z tak zwanych staroci to tyle, że wciąż mam tyle pracy że nie wiem jak ja to wszystko ogarnę i na kiedy, już wiem że otwarcie sklepu przesunie się co najmniej tydzień do przodu. Ale co nie ma być falstart tylko ma być tak jak sobie wymarzyłam i ma być cudnie. 

Ale tak jest kiedy mama ma na głowie dosłownie wszystko. I co?  I nic trzeba wziąć na klatę, nawet jak jest ciężko. 

A jak u was ?
Jakich kubeczków używają teraz Wasze pociechy?
pozdrawiam jak zawsze ciepło
juSia




niedziela, 22 września 2013

życiowy rollercoaster !

Muszę przyznać, że moje życie jeszcze nigdy nie miało takiego tempa jak teraz.
Ciągle coś się dzieje, doba jest za krótka.
Tysiąc pomysłów i myśli na minutę.

Jeszcze chyba nigdy nie byłam tak zapracowana.
Zarobiona.
Zmęczona.

Strach, podekscytowanie, zmęczenie, stres, motyle w brzuchu, pozytywne jak i negatywne emocje to cena jaką płacę za spełnianie marzeń.

Razem z mężem otwieramy sklep stacjonarny z artykułami dla maluchów wiadomo - wszechobecne kochane tkaniny minky i piękna wzorzysta kolorowa bawełna, zapragneliśmy mieć to i My.
Poduchy, pościele, kocyki gadżety, wszystko nasze, polskie, dobre gatunkowo, chcemy zgromadzić u siebie świetne polskie marki hand made. Dzielić się tymi dobrodziejstwami z innymi rodzicami.

Pytanie czy to wszystko ma sens? Czy wyjdzie? Czy ja dam radę? Czy warto?
Tyle samo myśli pozytywnych co negatywnych.

Chciała bym pogodzić życie zawodowe i bycie mamą i każdego dnia dawać z siebie wszystko.
Żyć na sto procent, na maxa.
Być najlepszą mamą na świecie.
Wspaniałą żoną.

Ale wiadomo w życiu rożnie, raz na wozie, raz pod wozem. Nie jestem w stanie przewidzieć jak będzie.
Ale przecież do odważnych świat należy. Jak nie spróbuje to się nie dowiem.

Ćwiczeń z Ewką już nie trzeba, ani diety, bo nerwy i stres robią swoje.
W końcu wygrać z polską biurokracją nie jest łatwo...

Julia rośnie w oczach, dalej gotuje pyszne zupy kasztanowe ;)


w międzyczasie znalazłyśmy też sposób na przyjemne mycie ząbków, trochę ciekawsze dla Julki
cel był zacny, coby matce ręce nie usychały :)




Ostatnie dni to mamowanie na pełny etat, sprzątanie, szycie, załatwianie, remontowanie, mebli skręcanie, walka z urzędami, a ja jeszcze cudem znalazłam czas na decoupage, więc pokazuję dla ciekawych.

Szkatuła zrobiona na zamówienie, w prezencie ślubnym dla nowożeńców
na ulotne chwile
jeden z moich ulubionych motywów vintage


Musiałam się wyżalić ;)
pozdrawiam Was mamy !
juSia

poniedziałek, 16 września 2013

Uff...

Z matką juSią nie jest źle.
Na szczęście wizyta u lekarza okazała się nieuzasadniona, chociaż wiadomo sprawdzić trzeba było.
Ja dalej będę monitorowała sytuację bo z kobiecymi sprawami nie ma żartów.
Bezapelacyjnie raz w miesiącu samobadanie !

W domu dzieje się dobrze, mam wrażenie że Julia ma teraz swoje lepsze dni, chyba ząbki przestały jej dokuczać, więc jest czas na wszystko, na prace, na chwilę dla siebie, na wieczne sprzątanie i na pichcenie pysznych rzeczy.

Z dnia na dzień Julka zachwyca nas coraz bardziej, mam wrażenie że z każdym dniem daje mi coraz więcej dumy i radości, jest niesamowita.... chociaż wiem, wiem.. to dopiero początki.


 
 Jest jesień są kasztany, a wraz z nimi zabawy bez liku, coś nowego coś fajnego, coś do rozsypana, do porzucania, coś fajnego w dotyku i ciekawego.


 Wkraczamy tez w etap córeczki tatusia, Julka uwielbia bawić się z tatą i teoretycznie nic więcej wtedy jej do szczęścia nie brakuje, skacze, biega jak szalona, wygłupia się i bez końca się śmieje.
Lubie na nich patrzeć kiedy się bawią.

Czasem zdarza się nawet że jest delikatnie zazdrosna o Nas, kiedy się przytulamy w jej obecności, trochę się krzywi , ale co zrobisz tatuś jest wspólny hehe :)

Cała garść tego co moje.
Wszystko to moje, bez czego żyć nie mogę.

juSia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...