piątek, 29 listopada 2013

Zaczynamy proces ;)

... A dokładnie proces odpieluchowania :)

Dokładnie na 2 miesiące przed drugimi urodzinami.
Działamy bo nie chcemy żeby Julina nosiła pieluszkę zbyt długo.
Nie jesteśmy leniwymi rodzicami i chcemy oszczędzić jej odpieluszkowego zapalenia skóry.

A, z resztą po co dla dwulatki pielucha ? O, nie !

Podejmujemy wyzwanie, chociaż wzięliśmy się za to w zimie.
Pora roku więc nie sprzyja odpieluchowywaniu maluchów, ale co zrobić.

Korzystamy zarówno z nakładki na sedes dla maluszków jak i nocniczka.
Nie grającego, nie gadającego bo to dodatki które dodatkowo czyszczą portfel rodziców przy zakupie. A przecież załatwianiu potrzeb nie służą ;)

Ale za to wygodnego w użyciu i wygodnego w utrzymaniu czystości.



Julce się podoba, pamięta o zgłaszaniu nam swoich potrzeb, sporadycznie zdarzają się wpadki.
Noce jeszcze z pieluszką.
Bywają dni kiedy cały czas korzysta z nocniczka, sygnalizując swoje potrzeby. Oznacza to że dokładnie wie i zaczyna kontrolować kiedy powinna skorzystać z toalety.

Nie ukrywam, że my jesteśmy w 7 niebie, bo ile można z ta pieluchą. Chcemy już majteczki :)
Jednym słowem oby tak dalej.

Mama nadzieje że pójdzie tak pięknie i gładko jak ze smoczkiem :)

***

W sklepie tym czasem dzieje się dużo, bo zbliża się piękny przedświąteczny czas.
My święta uwielbiamy z wielu powodów.
Poza tym dla mnie sama myśl że rzeczy które wychodzą spod mojej maszyny wpadną w ręce maluszków jest cudowna :)

Sama mam radochę. Przeciez spełniam czyjeś marzenia, pragnienia i mogę Tulić maluchy :) Czad !


A  to nasza mała dama z romantyczną kokardką naszej marki :)
Tulimy !

juSia

czwartek, 21 listopada 2013

Zobaczcie same :)

Dostałam tą kombinację zdjęć w prezencie od siostry.

Łza w oku się zakręciła.

Napatrzeć się nie mogłam,
nadziwić...

Dla mnie to piękne, a niespodzianka o tyle lepsza, że zdjęcia z lewej nigdy nie widziałam i nie miałam go w rękach.

Zobaczcie same ' True strory ' Justyna i Julka.


Na pewno to djęcie znajdzie miejsce w olbrzymim formacie w naszym salonie ...

juSia

wtorek, 19 listopada 2013

Di aj łaj ;) DIY barierka do dużego łóżka dziecięcego :)

Dziś post z serii bardzo zaległych, gdyż Julka w swoim łóżku śpi już od dawna.
Początkowo nie myślałam o barierce ochronnej, nie ma się co oszukiwać rynek jest mega ubogi w tego typu rzeczy. 
Podkładałam kołdry, koce, amortyzowałam ewentualny Julkowy upadek na parkiet ;) a jednak pomyślałam że nie chcę sytuacji kiedy leci z łóżka w półśnie i wystraszona płacze w pokoju.
 Postanowiłam że kupię, bądź zrobię.... cokolwiek.

Jednocześnie musimy pamiętać, że barierka na łóżko to nie jest rzecz na którą chcieli byśmy wydać kupę kasy, bo i po co ;)

Szukałam, grzebałam i znalazłam nie daleko bo w IKEA. Barierka na łózko, fajna, ładna, prosta, dobrze wykonana.... aleee za mała, to jest barierka do łóżeczek dziecięcych o mniejszych gabarytach. Dla nas niestety za mała i zbyt płytka.

oto ona
 
A jednak zdecydowaliśmy się na jej zakup, ponieważ ma świetne mocowanie do łóżka, klipsy pasują do wielu rodzajów i grubości ram łóżek, są podklejone gumą, dzięki czemu nie niszczą mebla.

Postanowiliśmy więc wykorzystać metalowe klipsy z barierki Ikea i dokręcić do nich barierkę o wymiarach które nam odpowiadały. 
Z pomocą przyszedł market budowlany Bricoman i biała oklejona deska o wartości 30 zł.

teraz wygląda to tak





My jesteśmy zadowoleni ;) wszystko świetnie trzyma się 'kupy', testujemy już sporo czasu i jest ok.

A tak całkiem od czapy, ostatnio bardzo dużo pracuje i dlatego dziś będzie cudowny czas relaxu z przyjaciółką... basen i sauna i nic więcej mi po pracy nie trzeba, chociaz przydał by się jeszcze Julinowy buziak :)

pozdrawiam 
juSia

środa, 13 listopada 2013

Z serca

Rzecz nie codzienna o której mówi tytuł notki to ekhm  ...choroba.
Julka choruje tak rzadko, w ciągu roku choroba zdarza się jej raz, góra dwa razy.

Wiadomo rodzi ona bezsilność matki. Bo choć gorączki  na szczęście nie widać.
To z noska kapie ciurkiem. Przyplątało się jesienne przeziębienie.

Na szczęście sok z malin domowej roboty babci Oli jest niezastąpiony.
Będziemy więc kurować.

Mama w pracy, Julisia u dziadków. Trzeba działać, bo święta tuż tuż.
W Tulimy pracy od groma, co poniekąd baaardzo mnie cieszy.
Tata wyjechał. Zostałyśmy więc same.

Muszę przyznać tak całkiem z głębi serca, że źle znoszę rozstania z mężem. Wicie jak to jest jak jest to czasem znieść nawzajem się nie możemy, bywają takie chwile.
Ale jak go nie ma to jest bardzo źle. Kurcze muszę to powiedzieć głośno, nie potrafię żyć bez niego.

Kiedy jest w domu, jest całkiem inaczej. Jestem bardziej spokojna. Jest bezpiecznie.

A kiedy już zbliża się czas wyjazdu, wtedy nie ma końca tuleniu, uściskom, pocałunkom, czułym słowom.
Myślę że oboje to przezywamy. Wiem tez jak Kamil tęskni szaleńczo za Julką. Są tak przywiązaniu że nie potrafią bez siebie wytrzymać.

Jeszcze kilka dni i znów się zobaczymy. Nie mogę się doczekać.

Ostatnio tyci sklepem zainteresowały się media, możecie przeczytać o nas tu.





 Plan na najbliższy czas? Jeszcze bardziej uwierzyć w siebie i swoje możliwości.
 Przeczytać ''Sekret''

Pozdrawiam
juSia




wtorek, 5 listopada 2013

I jak tu nie kochać poranków?

Kiedy z głębi mieszkania słychać odgłos tupiących bosych stópek małej damy.
Jest 8.00. Dama biegnie co tchu, żeby zaraz wskoczyć do łóżka mamy i taty i potulić się choć odrobinkę, zanim trzeba będzie szykować się do pracy.

Niby nic, a daje takiego powera na cały dzień.
Takie poranki to nasze najpiękniejsze. Najcenniejsze.

Poza tym, kawa w łóżku tak dobrze smakuje ;)

***

Weekend minął pod znakiem spotkań z rodziną. 
Bardzo lubię ten czas kiedy możemy się wszyscy zobaczyć, a dzieciaki nie mogą się sobą nacieszyć.
Chciała bym też, żeby Jula, kiedy  tylko możliwe odwiedzała swoich pradziadków.
Obrzędy, tradycje moich dziadków są dla mnie tak ważne i fascynujące, że chciała bym żeby jak najwięcej z tego zapamiętała. Bo to wszystko przecież przemija z czasem. 

Dla mnie to spotkania nradzinne przy wielkim stole.
To opowieści babci o, których nie da się przestać myśleć z ciekawości co było dalej. 
Babcine okurzone pudełeczko z czarno białymi zdjęciami.
To pyszne jedzenie gotowane na piecu.

Ja tak to wszystko zapamiętałam i chcę, żeby tak pamiętała to Ona.




***

Mam tu dla Was adres funpage'u mojego sklepu https://www.facebook.com/pages/Tulimy 

juSia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...