poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Jestem świadoma !

Dziś kiedy wróciłam z pracy, czekała na mnie poczta.
Był to list przypominający o wykonaniu badania cytologicznego oraz zaproszenie aby wykonać je bezpłatnie.

Pomyślałam świetnie ! Niby zwykła kartka, zwykły list, a jednak pojawił się w skrzynce.
Potem pomyślałam o tym jak wiele z nas zapomina o  regularnych badaniach u swojego ginekologa, ba jak wiele zapomina od czasu do czasu umówić się na zwykłą wizytę profilaktyczną.

Profilaktyką jest właśnie między innymi badanie cytologiczne, które ma przecież uchronić nas przed rakiem szyjki macicy.

Mam ogromne szczęście, ponieważ lekarz który się mną opiekuje potrafi rozmawiać, potrafi tłumaczyć i wyjaśnić wszelkie niejasności. Wydaje się, że każda z nas wie co to jest cytologia i czemu służy, jak wygląda, nic bardziej mylnego jest cała rzesza kobiet która się jej nawet boi, żyjąc w nieświadomości.

Wybór lekarza ma ogromne znaczenie, to nie może być człowiek wypalony zawodowo, działający automatycznie, musisz czuć, że lekarz otacza cię opieką, że traktuje cie indywidualnie, że poświęca ci swój czas. Tak, tacy lekarze istnieją, nie decyduj się na pierwszego z rzędu, zasługujesz na godną opiekę !

Wiele kobiet nie bada się regularnie, nie odwiedza lekarza ginekologa, choć uważam, że to cześć dbania o siebie, to jak wizyta u dentysty, to dbanie o swoje zdrowie, dbanie o siebie wewnątrz.

No i każdy może powiedzieć że to słabe, że banalne, wyświechtane, ale ja jestem kobietą, jestem matką i ja mam dla kogo żyć.

Rak szyjki macicy to też ciągle rak,czasami spychany na bok, wypierany prze kobiety, bo ' przecież mnie to nie dotknie ' , rak, który zabija i wyniszcza organizm, i jeśli ja mogę zrobić cokolwiek żeby się przed nim uchronić to muszę działać, muszę się badać, muszę być świadoma.

Dbam o siebie.

Ja już swoje badanie cytologiczne mam za sobą, a ty? 


Mommy On





wtorek, 19 sierpnia 2014

Dostałam to od życia.

Zastanawiałyście się kiedyś jakie będą wasze maluchy jak dorosną ? Ja jestem bardzo ciekawa,
myślałam o tym o momentu kiedy dowiedziałam się że będziemy mieli dziecko. Geny w końcu ważna rzecz.

To co ja wyssałam z mlekiem mamy to pasja tworzenia. Odkąd pamiętam pokazywała, tłumaczyła, robiła fajne rzeczy, sama. Z zaciekawieniem przyglądałam się jak szyła przy nocnej lampce. Teraz sama siedzę przy maszynie, lubię to zajęcie bo pomaga mi się spełniać jako mamie i kobiecie i najważniejsze sprawia dużo frajdy.

Bardzo lubię kiedy mama wpada do mojej pracowni, choć są to chwile niezwykle rzadkie, być może dla mnie tak bardzo cenne. Wtedy zaczynamy działać na cztery ręce, a w głowach aż huczy od pomysłów, a mój dzień od razu staje się lepszy.
Takie chwile bardzo mnie cieszą, a to co sprawia że na sercu robi się cieplej to świadomość że mama jest ze mnie dumna. To bardzo dodaje skrzydeł.

To co dostałam w genach od taty to szał na punkcie aparatu. Zamiłowanie do fotografowania.
Bardzo wyraźny obraz jaki rysuje się w mojej pamięci to sterta czaro białych fotografii wywoływanych w łazience, stary Zenit, klisze i dużo slajdów wyświetlanych po zmroku na ścianie salonu. Ja i moje rodzeństwo mamy piękne pamiątki z dzieciństwa.

Teraz ja jestem dorosła i wy przecież widzicie jak ja się 'trzęsę' nad aparatem, jak się z nim nigdy nie rozstaje, jak go ciągle tacham z torbą lub na szyi, która i tak umęczona od szycia. Ja to uwielbiam.
Świadomość, że zatrzymuje w kadrze najpiękniejsze chwile mojej rodziny jest bezcenna.

To czym rodzice obdarzyli mnie oboje to zamiłowanie do książek, ale tylko tych których tematyka mnie interesuje. Pochłaniam książki trudne i o ciężkiej treści, książki z okresu II Wojny Światowej, Holokaustu i ogólnie martyrologii. Dla mnie tamten czas jest bardzo ważny i chce o nim pamiętać.

Jestem bardzo świadoma tego jak wiele otrzymałam od życia, bardzo szanuje to co Oni mi podarowali w genach, bo dzięki temu czuję się bogata... wewnętrznie.

Mam tez nadzieję zaszczepić pasję w mojej córce.




Mommy On

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Ważna kartka z kalendarza.

Nie wiem czy wy tez tak macie, ale ja dotychczas dzieliłam czas od narodzin Julki na etapy.
Takie przełomowe momenty wnoszące wiele nowego.
Z resztą mamy sierpień, i dla Nas to zawsze miesiąc ważnych dat.

Było pół roczku, było chodzenie na roczek, było półtora i znaczące wyrazy, było dwa i  cudowne zdania oraz komunikacja w pełni.

Dokładnie jutro 5 sierpnia mija 2 i pół roku odkąd urodziła się Ona.
Teraz mam w domu małą rozbieganą damę, której wszędzie pełno.
Ona, która jest moją inspiracją.
Ona uwielbia wodę i kąpiele.
Ona która uwielbia przebywać na dworze, na świeżym powietrzu.
Ona rozgadana , która twierdzi że jak będzie wdrapywała się na stołek to spadnie pobije głowę i będzie bieda :)
Ona, której pierwsze słowa po przebudzeniu brzmią 'tato chcę mleczko, będę je jadła w łóżku'
Ona, która jest lodożercą z prawdziwego zdarzenia.
Ona która uwielbia swoje babcie.


To dzięki niej zdecydowanie ciężko zastać nas w domu i uwierzcie nam nie znamy słowa nuda, odkąd zostaliśmy rodzicami.








Na tym etapie cieszę się że potrafimy zorganizować jej wolny czas, czas który spędzamy we troje.
Cieszę się że nie marnotrawimy czasu w domu.

Dodatkowo dokładnie za miesiąc Julka zostanie przedszkolakiem i na tą chwilę nie martwię się tym, nie przeżywam niepotrzebnie, jestem dobrej myśli. Cieszę się że jest w pełni samodzielna i odpieluchowana od pół roku.
Obserwuję jak obcuje z innymi maluchami, jest bardzo towarzyska i otwarta. No i zdarza mi się już słyszeć przechodząc obok przedszkola ' mamo chcę do psedskola, mamo do dzieci '.

P.S Cieszy mnie również fakt że do tej pory nie zrezygnowała z drzemki w środku dnia, zdarza się że śpi dwie godzinki, więc kłopotu z leżakowaniem być nie powinno :)

Tak więc czas pokaże jak będzie we wrześniu. Póki co oswajamy ją z tym co ma się wydarzyć.

Jak było z Waszymi maluchami kiedy szły do przedszkola?

Mommy On









LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...