sobota, 29 czerwca 2013

Wynik rozdania z Ewą Chodakowską ;)

Witajcie moje kochane ! 
Od razu przepraszam Was że trwało to wszystko tak długo, ale siła wyższa. W życiu mojej rodziny ostatnio wielkie zmiany, przez co cierpię na dokuczliwy czasobrak, a na domiar wszystkiego mój laptop odmówił ostatnio posłuszeństwa i postanowił się zepsuć.

Pozostaje mi tylko powiedzieć przepraszam i wskazać zwycięzcę konkursu.

Czytając wasze cele i pragnienia, najbardziej przypadł mi do gustu komentarz :

'' Celem mojego treningu jest czuć się znów seksowną ,szczęśliwą, pewną siebie i sprężystą, udowodnić sobie, że mam siłę i motywację w sobie i pragnę odzyskać "TEN" błysk w oku mojego męża ;) ''



nagroda wędruje do Loveliness
kochana życzę Ci tego błysku w oczach męża !

Proszę o wiadomość prywatną na maila z adrsem do wysyłki.
jusiaa@onet.pl


Do następnego poczytania.
juSia

piątek, 21 czerwca 2013

drogie zabawki? zbędny wydatek !

Nie od dziś wiadomo że wyposarzenie domu, sprzęty kuchenne i inne gadżety codziennego użytku czasem ciekawią dzieci bardziej niż sklepowe zabawki.

Juliśce radość daje trzepaczka do jajek, plastikowe łyżeczki, kubeczki, smycz naszego pupila.

Będąc ostatnio z inną mamą na zakupach w biedronie, pozwoliłyśmy sobie nabyć namiot przeznaczony jako osłona od słońca na plaży, nad wodą, lub na podwórku.

Okazało się jednak że namiot na troszkę zamieszka rozłożony u nas w domu :)
Bardzo przypadł Julce do gustu i uwielbia się w nim bawić.

Taka prosta rzecz a jak cieszy malucha :)

Zobaczcie same




i jaką zacną funkcję pełni na dworze :)

juSia

czwartek, 20 czerwca 2013

jak ja uwiebiam SH !

Uwielbiam, bo nic nie sprawia mi większej frajdy jak wyszukanie czegoś wyjątkowego.

Dla takich perełek warto szperać :)

Tym bardziej że spacery z Julką sprzyjają takim Second Hand' owym wyprawom.
Trochę upolowałysmy więc się chwalimy :)

 Oczywiście wogóle niepotrafię się oprzeć sukienkom.
Sukienek nigdy za wiele w szafie małej kobietki.

Płaszczyk przeciwdeszczowy na jesienne deszczowe spacery, podszyty polarkiem. 
Cudne grochy ! (jakieś 10 zł)

I totalny Hicior ! Dresowy kombinezon z prosiaczkiem , kotkiem czy czymśtam :)
ciężko zgadnąć hehe, dobry na wyjazdy poza miasto, kiedy troche się ochłodzi po deszczu lub jako ochrona przed komarami 

Julka robi w nim furrore :)

A wy szperacie troche? 

pozdrawiam 
juSia

środa, 19 czerwca 2013

Głęboka refleksja ...

Muszę przyznać, że uwielbiam poznawać nowych ludzi, każda pora, sytuacja, jest dobra.
Okoliczności bywaja naprawdę różne.

Pewnie każda z Was, ma, ma koleżankę z ' porodówki ', bądź z sali poporodowej.
O dziwo takie znajomości bardzo często wychodzą spoza szpitala, mamy wymieniają się telefonami, pisza maile, interesują sie losami swoich pociech nawzajem.

I ja taką koleżankę pozyskałam. Opowiem Wam jej historię, tak jak ja to pamiętam, jak to widziałam ze szpitalnego łóżka obok.

Po CC przywieziono mnie do sali pooperacyjnej okolo godziny 23, przykryto cieplą kołdrą bo trzęsłam sie z zimna i tak leżałam, nie mogłam zasnąć bo natłok wrażen byl dla mne zbyt duży jak na jeden dzień, w końcu urodziłam córeczkę tak niespodziewanie.

Było ciemno, rozejrzałam sie po pokoju, na łózku pod oknem leżała Ona, spała, ale się obudziła, równiez była po CC, po narkozie ogólnej, zmęczona, obolala. Urodzila dzień wcześniej.
Normalne że pierwsze na co zwrócilam uwagę to to, że nie było przy niej dzidziusia.
Zaczęłysmy rozmawiać, w środku nocy. Ona płakała mocno.

Okazało się, że urodziła w 20 tyg ciaży, powodem był nagly krwotok nie do zatrzymania.
W momencie kiedy ja byłam po porodzie i przywieziono mi Julke na sale do karmenia, jej córcia walczyła o zyce na neonatologii, ważyła niecały kilogram.

Nawet teraz kiedy o tym mówię, kręci mi sie łza w oczach.
Przezywała wielka tragedię i rozpacz, codziennie nosiła malutkiej swoje mleko, na oddział. Płakała bez końca. A ja patrzylam na to wszystko i mogłam dodac jej otuchy jedynie dobrym słowem.

Ale wiecie co?
Życie właśnie sprawiło, że utrzymujemy kontakt, ostatnio widzimy sie dość często na spacerze.
Jej córcia  żyje ! I na szczęscie ma się bardzo dobrze, chociaż po wielu przejściach, wizytach w szpitalach i poradniach, jak to z wcześniaczkiem.

Żyje, bo była silna, bo miała dużo szczęścia i dlatego że w naszym szpitalu oddział neonatologii wyposazony jest najnowszym sprzętem dla wcześniaków z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Do tego w naszym regionie zdecydowana wiekszość wczesniaczków  przeżywa, nawet takich które ważyły 400 -500 gram, bo i takie mamy na neonatologii poznała moja znajoma. Bobasy zyją i to jest cudowne.

I niech ktos mi powie, że raz w roku nie warto wrzucić pieniażków do puszki?

Chciałam się z Wami tym podzielić bo to dla mnie ważne. Sama miała problemy z donoszeniem ciąży, szyjka macicy się skracała, bylam na lekach podtrzymujących, ale się udało do 38 tyg.
Tak bardzo trzymałam kciuki za moją koleżankę, tak naprawdę wtedy jeszcze obcą osobę. ale udalo się ii to jest naprawdę cudowne. Dzieci są cudowne.
Cudownie że mimo przeciwności losu, czasami wszystko kończy sie dobrze.

Zawarłyscie takie szpitalne znajomości kiedy rodziły sie wasze pociechy?


wtorek, 18 czerwca 2013

I po krzyku !

Jak postanowiłam, tak też uczyniłam, bo u mnie od pomysłu do realizacji drogaa jest bardzo krótka.

Jak zwykle, wszelkie juSinowo - mamine obawy a propos wycieczki na basen okazały się bezpodstawne.

Niedzielny wypad na pływalnie zakończył się ogromnym sukcesem.

Julka była przeszczęśliwa, dosłownie mówiąc czuła się jak rybka w wodzie :)
Zero stresu, zero strachu, może tylko lekka dezorientacja na początku w szatni, bo było tam sporo krzyczących głośno dzieci.

Ale potem? Wrażenia cudowne, rodzice dumni z córci i postanowienie, że od teraz na basen będziemy udawać się regularnie raz w tygodniu.

Wzięłam do siebie wszystkie wasze 'wodne' rady i dzięki temu wszystko odbyło się zgodnie z planem.
Dzięki dziewczyny !

Na dowód wszystkiego zdjęcia.

przycupnęłam sobie na schodku :D

jestem już duuuża dziewczynka

z tatkiem <3

 tyyyyyyyyyyle dostałam zabawek od pana ratownika :)

Chlupaliśmy się całe 45 minut, co w zupełności wystarczyło dla Julki.
Mama z tatą mogliby sie pluskać cały Boży dzień, ale Jula pod koniec zaczęła się nudzić.

Czadowo jest !

pozdrawiam
juSia

czwartek, 13 czerwca 2013

Zdrowa samoświadomość

Nigdy nie przywiązywałam większej wagi do jedzenia, jadłam różnie raz zdrowo, raz nie, czasem byle jak.

Do czasu... kiedy po ciąży zostało mi 10 kilogramów nadbagażu. Trzeba było coś z tym zrobić.
Powrót do wagi z przed ciąży zajął mi około 9 miesięcy.

I naprawdę był to dla mnie czas kiedy stałam się bardzo świadoma siebie i swojego ciała.
Nie było żadnej diety, katowania się, ćwiczeń bo rodziłam przez cc, więc nie było o tym mowy.

A jednak się udało. Tzn, sory była dieta MŻ (mniej żreć) i uwierzcie że działa.
Dużo wody, owoców, warzyw, spacerów z córką, potrafiłam zrobić spacerem 7-10 km.

Nic specjalnego, a działa.

Nie świruję, nie przesadzam z tym zdrowym odżywianiem, ale przeciez mogę codziennie, lub co drugi dzień ugotować pyszną zupę, botwinę, lub ziemniaczaną, która da mi dużo siły na cały dzień. 

I staram się te nawyki przekładać na Julkę.
Bastujemy ze słodyczami.
Pijemy wodę z małą ilością soku własnej roboty.
Owoce całymi górami zajadamy.
I pijemy świeżo wyciskane soki  ile się tylko da, Julka je uwielbia :)


Ja do dobrych nawyków żywieniowych musiałam dorosnąć, ale mogę jest teraz zaszczepić i majej latorośli :)
Przecież ona chłonie to wszystko jak gąbeczka.

Jak tam u z jedzeniem u waszych pociech?

Wczoraj na spacerze nie mogłam się powtrzymać, musiałam zrobić to zdjęcie. Cieszę się żę na ulicach można jeszcze spotkać taki widok :)  Chłopaki pewnie zbierali na zimne piwko, ale było miło posłuchac i wrzucić symboliczny pieniążek.


pozdrawiam 
juSia

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Sto pytań o? Plusk !

Ostatnio pozwoliłam sobie na wypad na basen z koleżankami, tak zupełnie w drodze relaxu.

I wiecie co? Żałuje że wcześniej o tym nie pomyślałam, chyba chciała bym zabrać Julkę na basen, zobaczyć czy jej sie spodoba, żeby jakoś tak aktywniej spędzać weekendy. 

Mega długie spacery już nie wystarczają.

Planujemy zabrać mala na basen w przyszły weekend, bo jak narazie zostałam słomianą wdową (ale o tym innym razem) czekam na przyjazd męża do piatku i wtedy byśmy zaszaleli.

Aleeeee oczywiście bardzo szybko nasuwa się masa pytań

co ze soba zabrać?
jak oswajać z wodą?
na ile pozwolić na pierwszy raz?

Pojęcia zielonego nie mam jak zrobić, żeby było dobrze i żeby się nie zniechęciła do dużej wody

Drogie mamy potrzebuje waszych wskazówek i rad, jeśli wypad ze swoim maluchem macie już za sobą.

Tymczasem próbujemy z Julką radzić sobie w nowej sytuacji kiedy tata jest gdzieś daleko od nas 
( przeraźliwie tęsknimy za toba K ! )

 weszłyśmy też w posiadanie nowej piżamki Lupilu z Lidla za całe 22 zł (taniocha !)


mam nadzieję że Julia będzie w niej słodko śnić i  że tydzień bez taty minie nam ekspressssem

pomóżcie proszę w kwestii wypadu na basen :)
pozdrawiam 
juSia


wtorek, 4 czerwca 2013

Dzieje się ... jak zawsze

Oj dzieje się.
Taki ze mnie Wodnik. Wodnik który nie nawidzi monotonii.

Zmiany są potrzebne, zmiany trzeba akceptować, trzeba robić coś, planować coś,
inaczej byłoby nudno.

Głowa mamy juSi jest teraz  przepełniona planami, zadaniami, pomysłami na spełnienie marzeń.
Bo przecież chcemy być szczęśliwą rodziną przy okazji spełniając marzenia i robić w zyciu to co nam  daje radość i wewnętrzny spokój, którego teraz we mnie brakuje szczególnie.

Wiem w dzisiejszych czasach to bardzo trudne, ale my spróbujemy.
Podejmujemy z M wyzwanie, bo kto nie ryzykuje ten nie ma.


Jutro nasza córcia kończy 16 miesięcy.

to już nie ta sama Julcia malutka i bezbronna,  
to zdecydowana dziewczynka, stanowczo używa słów 'tak' i 'nie'
to wielki pieszczoch, przytulankom i całusom nie widać końca
to zabawa wózeczkiem i lalą




nadszedł długo oczekiwany etap komunikacji, Jula rozumie nasze słowa, rozmowy, prośby i odwzajemnia.
kiedy mówimy 'myju myju' od razu biegnie szybko do łazienki 
kiedy mówimy że czas spać sama szybciutko biegnie do swojego pokoju i kładzie się do łóżeczka
kiedy widzi że się ubieramy w przedpokoju, krzyczy ' ajtu '
wyrzuca swoje zużyte pieluszki do kosza
otwiera drzwi do toalety, bierze nakładkę i mówi  'siu siu'
słowniczek Julki jest już w posiadaniu coraz większej liczby nowych wyrazów... pojawiło się babcia, chcę, iść, ałał (nasz pies mufa)

Jest taka kochana, a  my z M nie możemy wyjść z podziwu, że nasz dziewczynka jest coraz starsza, mądrzejsza i samodzielna. Jest cudowna.

I te czarne oczy które są dla mnie najpiękniejsze na świecie. Najbardziej lubię w niej właśnie to że małe czarne oczka śmieją się, zanim zdąży uśmiechnąć się buzia.


Chociaż majowa pogoda zdecydowanie nas w tym roku nie rozpieszcza, to trzeba znaleźć pozytywny aspekt w tej sytuacji. A pozytywnym aspektem są wszechpojawiające się  truskawy i czereśnie, na które razem z Julią czekałyśmy. Będziemy je teraz pożerać bezustannie. Witaminek nigdy dość !



P.S. Niech ktoś mi powie kiedy przestanie padać deszcz?

juSia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...