środa, 30 stycznia 2013

Let's do it !

Styczeń.

Zimno.

Śnieg.

Wszystko nie fajne, ale za to dobry czas na zrobienie czegoś dla siebie. Czasu jest akurat, bo do wiosny jeszcze chwilkę, a do lata dobrych parę miesięcy. Ale można ten czas bardzo dobrze wykorzystać żeby poprawić swój wygląd i kondycję. I tak właśnie przyjaciółki wydumały siłownie z rollmasażem  :) Ja oczywiście zachwycona pomyślałam czemu nie ! Tak oto dwa razy w tygodniu relaxujemy się masując wszystko co się da na rolkach :) 



Rollmasaż jest niezastąpiony w wygładzaniu skóry, poprawia krążenie i najważniejsze świetnie radzi sobie ze skórką pomarańczową, do tego trochę biegania, trochę orbitreka, platforma wibracyjna tez boska rzecz. 
Idealnie żeby wygładzić skórę przed latem i żeby letnia garderoba prezentowała się jeszcze lepiej. 


Cieszę się również że moja praca pozwala mi wyskoczyć w środku dnia na te dobrodziejstwa.
Zawsze można tez miło spędzić czas z koleżankami, paplania nigdy za wiele. 
Ja lubię te nasze wypady no i oczywiście jestem bardzo zadowolona bo już widać pierwsze efekty.
juSia i jej wszędobylski aparat
towarzystwo oczywiście doborowe 
SMILE !


Oby tak dalej, do lata będzie cud, miód i malinki 

Robicie coś dla siebie? Przygotowujecie się do lata? 

pozdrawiam 
juSia 





poniedziałek, 28 stycznia 2013

Gadżety dla bobasów vol.2

Dziś post specjalne dla mam. Post o tym co przetestowałam i co polecam  co jest godne zakupu. Czasami bardzo proste rzeczy okazują się najlepsze i najbardziej przydatne. Tak właśnie było z ''Pchaczem'' żyrafką który moja mama zakupiła ... tadammm ! w Biedronce za jakieś niewielkie pieniążki. Żyrafka miała służyć do nauki chodzenia. Na początku nie byłam do niej przekonana, po prostu myślałam że Jula się nią nie zainteresuje, moje wątpliwości zostały szybko rozwiane w momencie kiedy Jula miała do wyboru zwykły chodzik  i drewnianą żyrafkę... wybrała żyrafkę. 


Chodzik okazał się nudny i Jula w ogóle go nie zauważa, natomiast przy pchaczu postawiła swoje pierwsze samodzielne kroki.
Teraz już wiem że chodzik to ''ulga'' dla rodzica, bo może włożyć do niego bobasa i nie martwic się że zrobi sobie krzywdę, ale czy uczy zdrowego, poprawnego stawiania kroków? Nie jestem przekonana, cieszę się że chodzik dostałam po innych bobasach i że sama nie musiałam wydawać na niego pieniążków  bo po prostu się nie sprawdził.
Ale żyrafkę polecam wszystkim to  niedroga, drewniana zabawka, wręcz zachwyca swoja prostotą i wspaniale uczy chodzić maluszki, odkąd Jula postawiła przy niej swoje pierwsze kroki, korzysta z niej cały czas, to jest teraz jej sposób na przemieszczanie się po domu. 
Jestem mile rozczarowana, mnie Żyrafiasta (tak ją nazywamy) po prostu zachwyciła.


Jestem pewna że posłuży jeszcze wielu dzieciom w naszej rodzinie, jest solidnie wykonana i niezniszczalna :)
A to Juliśka w akcji :


Następny gadżet, który teraz uważam za niezastąpiony w naszym domu to gumowy śliniak, mój jest bodajże z BabyOno i kosztował 11 zł ale jest świetny. Super nadaje się do jedzenia zupki, posiada kieszonkę do której trafia wszystko to co z jakichś powodów nie trafiło do buzi maluszka :) dzięki temu i body i rajstopki  są czyste. 

Ten model śliniaka sprawdzi się u nieco starszych dzieci, które już siedzą, ze względu na swój rozmiar. Posiada wygodna regulację wielkości na szyjce, dzięki czemu posłuży na dłużej  nie spada, nie rozpina się i najważniejsze nie trzeba go prać, wystarczy umyć pod bieżącą wodą. 



W łatwy sposób można go też zwinąć i schować do torby, nie zajmuje dużo miejsca.
Moja ocena od 1 do 10 to oczywiście 10. Udany zakup. 

Macie takie dziecięce gadżety które okazały się strzałem w dziesiątkę ? 

Pozdrawiam 
juSia

niedziela, 27 stycznia 2013

Odwilż... ?

Lubię zimę, ale kiedy widzę że temperatura spada poniżej -10 stopni, to mam już dość  chciałabym żeby nadeszła odwilż i wiosna, niesamowicie na nią czekam. Mam wrażenie że zimy w Polsce jak nie ma to nie ma, ale jak już się pojawi.... to na długo. Widok z mojego okna (już mi się opatrzył)


Na szczęście styczeń dobiega już ku końcowi, potem tylko luty, marzec i chcę już, długie dni, spacery, świeże warzywa, kwiaty, pikniki, grillowanie ... wszystko chcę ! 

Na razie jednak muszę być cierpliwa i jeszcze trochę poczekać. Wiosna jednak zagościła wcześniej w mojej kuchni w postaci nowiutkich, pięknych, sylikonowych foremek na muffinki, mają cudne kolory i nie mogą kojarzyć się inaczej niż z wiosną, poza tym na pewno spodobają się Julii. Na pewno w najbliższym czasie zrobimy coś pysznego z ich użyciem. Mniam.


Niczyjej uwadze nie może również umknąć fakt że wielkimi krokami zbliżają się Walentynki :) w sklepach już pojawiają się tematyczne gadżety, ja skusiłam się na dwa kubeczki które mam nadzieje będą mi dobrze służyły w pracy, zakup tym bardziej cieszy że za dwa kubeczki zapłaciłam około 7 zł :) to się nazywa okazja. 


A własnie ! Trzeba chyba ruszyć głową i pomyśleć nad oryginalnym prezentem dla mojego Walentego, po kilu latach związku nie łatwo czymś zabłysnąć, ale trzeba się postarać. Ja uwielbiam oryginalne pomysły, coś niebanalnego, wyszukanego, ciekawego ... 

Jakieś pomysły? 

Pozdrawiam 
juSia 

czwartek, 24 stycznia 2013

Marzenie spełnione w pięknym stylu ...

Jak obiecywałam, tak też zrobiłam. Wizyta u tatuażysty zakończyła się pomyślnie i od wczoraj jestem posiadaczką wymarzonego, dla mnie pięknego, jedynego w swoim rodzaju tatuażu. 
Dzięki uprzejmości Adama, mogłam uwiecznić swoim aparatem moment robienia tatuażu. Nie ma się co rozpisywać, zdjęcia będą zdecydowanie ciekawsze :)




i efekt końcowy :)


Z efektu jestem szczerze zadowolona :)

Mój nadgarstek zdobią dla kogoś być może błahe słowa, jednak dla mnie bardzo ważne, to szczęście i duma w pozytywnym tego słowa znaczeniu, to ja, moja rodzina to wszystko co mam najważniejszego w życiu i chcę żeby tak już zostało.

Teraz zostaje tylko dbać o mój nowy nabytek żeby się ładnie wygoił i cieszyć się nim już zawsze :)

p.s druga część urodzinowego prezentu od męża to uczta dla moich zmysłów, coś dla wielbicielek perfum, piękny wiosenny świeży zapach Versace Bright Crystal mmmmmm :) uwielbiam


zdecydowały byście się na tatuaż?
 pozdrawiam
 juSia

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Spełnić jedno marzenie !

Oto postanowienie 24-latki, spełnić jedno ze swoich marzeń. Długo myślałam, zastanawiałam się, rozważałam wszelkie za  przeciw i w końcu zdecydowałam się. Czas zrobić tatuaż !
Zawsze o tym marzyłam i teraz własnie na 24 urodziny juSia postanawia  spełnić tą oto zachciankę.

Zdaję sobie sprawę że to wybór na całe życie, dlatego wszystko dokładnie przemyślałam. Nie jestem tez typem osoby która nie zna umiaru i wiem że skończy się maksymalnie na dwóch małych tatuażach, nie chce ich również nadmiernie eksponować, to ma być coś dla mnie, a nie na pokaz. Chciała bym również żeby było to coś delikatnego, jeśli można to tak nazwać to oczywiście ze smakiem, coś co pasuje do kobiety. Myślę tez że mężczyźni mogą sobie zdecydowanie więcej pozwolić w kwestii tatuażu, ale nie chodzi przecież to żeby bezmyślnie kolekcjonować nic nie znaczące bazgroły. 
Tatuaż będzie miał swoje miejsce na wewnętrznej stronie nadgarstka. 

A więc wizyta u tatuażysty w środę. Będzie to prezent urodzinowy od mojego kochanego męża :)

Do zobaczenia 
pozdrawam 
juSia !

niedziela, 20 stycznia 2013

Skarby bliskie maminemu sercu...

 Każda z nas ma takie przedmioty które przywołują chwile pełne emocji, szczęścia, radości, przedmioty, które sprawiają że chętne sięgamy pamięcią wstecz do momentów bliskich naszemu sercu. wtedy uśmiech na twarzy pojawia się bezwarunkowo. 

Ja zapragnęłam takie własnie chwile utrwalać. Pomysł szkatułki pełnej wspomnień pojawił się wraz z narodzinami mojej córki. Oprócz zdjęć, które uwielbiam i które masowo wywołuję bo kocham kiedy znajdują się w albumie, a nie na komputerze, postanowiłam zebrać w jednym miejscu drobiazgi dotyczące mojej pociechy. 

Zaczęło się w sumie od pozytywnych testów ciążowych, postanowiłam je zachować bo przypominają mi moment w którym dowiedzieliśmy się że zostaniemy rodzicami, uwierzcie mi to była szalona chwila :) do tej pory się śmieję kiedy sobie przypomnę jak skakałam z radości do samego sufitu. 


Jakiś czas temu  sama dostałam od mamy opaski szpitalne, które zakłada się położnicom po porodzie z informacja o dziecku, dla mnie to wspaniała pamiątka i ciesze się że mama mi je przekazała i że nie zaginęły gdzieś w akcji pomimo licznych przeprowadzek. Niestety moje własne z dnia porodu z jakiegoś powodu zabrały położne i niestety już do mnie nie wróciły, zostały mi tylko opaski z cesarskiego cięcia.


W szkatułce obowiązkowo musi znaleźć się również zdjęcie z USG, piękna rzecz, pamiętam jak wyczekiwałam każdej kolejnej wizyty u doktora prowadzącego, z niecierpliwością chciałam zobaczyć na monitorze nasze maleństwo.


Razem z tymi rzeczami w pudełeczku znajdują się również pamiątki które Julia dostała od rodziny na chrzciny. Takie pudełeczko to również dobre miejsce na odbicie stópki i rączki bobasa, pierwszy mleczny ząbek, kępkę włosów z pierwszego strzyżenia
.


Szkatułkę dla córy zrobiłam sama metodą Decoupage, specjalnie ja postarzając przetarciami i spękaniami, pięknie prezentuje się w jej pokoju. Mam nadzieje że kiedy dorośnie z dumą będę mogła przekazać jej szkatułkę pełna skarbów z jej dzieciństwa. 


P.S. Bardzo lubię zdobienie przedmiotów metodą Decoupage, wiec jeśli pragniecie by wasz maluch miał taka osobistą szkatułę pełną wspomnień, mogę taką zrobić na zamówienie wg osobistych upodobań, koszt takiej szkatuły to 35-50 zł w zależności od rozmiaru. Cena odzwierciedla pracochłonność tej techniki. 
Są to przedmioty jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne.

pozdrawiam
 juSia 

piątek, 18 stycznia 2013

Przemiła niespodzianka...

Dawno... na prawdę dawno nie spotkała mnie taka prawdziwa, najprawdziwsza niespodzianka... aż do dziś.
Od jakiegoś czasu chodziły za mną takie piękne pędzle z naturalnego włosia, które bardzo by ułatwiły robienie nienagannego codziennego makijażu  nawet znalazłam takowe w internecie firmy HAKURO, jakież było moje zaskoczenie kiedy dziś dostałam je w prezencie na swoje zbliżające się urodziny od mojej kochanej rodzinki :*

Pędzle Hakuro są głównie wykonane z wysokiej jakości antyalergicznego naturalnego włosia.

Mój prezent w pełnej krasie 




Moja rodzina sprawiła mi dziś dużo radości, niby nic takiego ale cieszę się jak dziecko. Nie mówię  mam nadzieję, bo jestem przekonana że pędzle będą mi dobrze służyły.
Ciekawa jestem jakich marek Wy posiadacie pędzle i czy jesteście z nich zadowolone?

pozdrawiam
juSia




czwartek, 17 stycznia 2013

Oby do wiosny...

Nie wiem jak wy, ale ja już mam dość zimy, niskich temperatur, wiatru, śniegu, deszczu, szklanki na drodze, mokrych butów. Chciała bym już móc wychodzić z Juliśką na długie spacery, posiedzieć w parku no i oczywiście żeby dzień był dłuższy. Tęsknie za wiosną niesamowicie i wyczekuje jej z niecierpliwością. 
Oczywiście długie zimowe wieczory mają swoje plusy, wtedy mam czas na mój kochany Decoupage, ale i tak już chcę wiosnę !

Do sklepów zaczęła już napływać wiosenna kolekcja i bardzo kusi kolorami, na półkach znów królują topy typu oversize zarówno w mocnych nasyconych barwach i tych jest więcej, jak również pojawiają się pastele. Ja chyba wolę te drugie, pastelowe kolory mają w sobie coś bardzo delikatnego, dziewczęcego, słodkiego.

Wiosna przedarła się również na stoiska z kolorówką :) pojawiły się lakiery do paznokci również w pastelowych odcieniach, ja oczywiście nie wytrzymałam i musiałam się skusić. Zakupiłam dwa firmy Bell, miętowy nr 712 i brzoskwiniowy nr 401. Mniamniuśne :)


Obiło mi się też  o uszy, że w tym sezonie również będzie królował kolor kobaltowy, który bardzo mi się podoba, w kolekcji Bell  jest dostępny lakier w tym kolorze i w najbliższym czasie na pewno będzie mój :)


juSia dziś pozdrawia z pracy, w ten lodowaty dzień, a po pracy ... lokalna, społecznościowa impreza Wybory Miss AWF w naszym mieście, wybieram się tam z przyjaciółką i  mam nadzieje że uda mi się zrobić kilka zdjęć, jeśli tak to na pewno przemycę je później na bloga :)

juSia

środa, 16 stycznia 2013

smoczek ? ... niekoniecznie

Na początek opinia o kubeczku ze słomką firmy AVENT. Jak to zawsze z moją Julią jest Kubeczek od razu się spodobał, ale picie przez słomeczkę niekoniecznie, dopóki widziała że ma do wyboru zwykły niekapek i nowy kubeczek, wybierała niekapek, jednak w momencie kiedy w polu widzenia został tylko kubeczek ze słomeczką postanowiła się skusić, trwało to 3 dni, moim zdaniem całkiem szybko. Przestawiła się na słomeczke i o niekapku już zapomniała.

A oto dowody :)

Butelka ze smoczkiem i smoczek, to niektórym mamom spędza sen z powiek, kiedy ich dziecko jest już na tyle duże że może pić samodzielnie nawet ze zwykłego kubeczka, a nie chce. Rozstanie z butelką dla wielu bobasów nie jest łatwe a nie pomaga w tym również  tzw bunt dwulatka. Julka kończy niedługo rok i postanowiliśmy razem z mężem, nauczyć ja pić z kubeczka. To co dla nas najważniejsze to to że roczniak jest znacznie bardziej ugodowy , niż dwulatek. Poza tym ząbki, dla nas ważny temat, trzeba o nie dbać od samego początku. Dzieci które pija długo z butelki ze smoczkiem są narażone na próchnicę butelkową, wady zgryzu, uzębienia i najgorsze wady wymowy, a przecież nikt z rodziców tego nie chce dla swojego dziecka. Problem w tym że część mam wcale o tym nie myśli, bo karmić i poić butelka jest po prostu łatwiej. Tymczasem o ząbki trzeba dbać od samego początku, kiedy tylko się u maluszka pojawią.

Jeszcze jednym niesamowitym plusem kubeczków ze słomką jest to że świetnie uczą samodzielności.

Podsumowując Kubek firmy AVENT:
  • łatwo utrzymać go w czystości
  • słomeczka jest miękka i krótka, bezpieczna dla bobasa
  • nawet przy otwartym kubeczku, płyn się nie wylewa, czyli działa jak niekapek
  • wygodne zamknięcie słomeczki, które chroni ja przed zabrudzeniem
  • dziecko wygodnie może go trzymać, nawet kiedy jest pełny
  • dzieci mają niesamowitą frajdę z picia ze słomki
  • kosztował około 31 zł, ale to bardzo dobrze wydane pieniążki

A skoro przy ząbkach jesteśmy, a moja córa jest własnie w fazie ząbkowania (5 ząbków, kolejne w drodze :)) to muszę Wam koniecznie pokazać mój najlepszy lek na ząbkowanie. Julka ogólnie nie znosi tego najgorzej, ale kiedy widzę że pcha do buzi wszystko co znajdzie na swojej drodze, ślini się niemiłosiernie i czasami jej humor gdzieś ulatuje, to chciała bym jej ulżyć w bólu. wcześniej używałam żeli do masowania dziąseł, ale nie do końca się sprawdzały, dla nas sprawdził się jednak lek Camilia. Jest to roztwór, który wlewa się do buziaka bobasa. Ma działanie bakteriobójcze, przeciwzapalne, przeciwbólowe i wygodnie się go aplikuje. Kosztuje około 17 zł ale Julce przynosi ulgę i od razu widać poprawę.


Dodatkowo codziennie po wieczornym mleczku, uczymy się myć ząbki szczoteczką :)

Ciekawe jak wsze maleństwa znoszą ząbkowanie?
zapraszam do komentowania
pozdrawiam 
juSia !

poniedziałek, 14 stycznia 2013

odkryć... ciąg dalszy

Jestem w siódmym niebie ! Nie wiem czy wy tez macie problemy ze świecącą się skórą buzi (newralgiczna literka T), ale mi już od dłuższego czasu problem z błyszczeniem się w okolicach nosa spędzał sen z powiek, oczywiście bez przesady nie było tak tragicznie, ale to po prostu, najzwyczajniej w świecie nie wygląda dobrze i tu musicie się ze mną zgodzić.

Próbowałam wielu kremów, wszystkie miały być cudownie matujące, jednak ich efekt utrzymywał się max 3h (stanowczo za krótko) zdarza się że wychodzę z domu o 10 a wracam o 20. W moim przypadku żaden matujący krem się nie sprawdził, chociaż najlepiej walczył z błyszczeniem Krem Siarkowa Moc, do nabycia w Rossmanie, ale to jednak nie było to.

Na szczęście juSia, łajza :) zawędrowała na stoisko INGLOT i tam wypatrzyłam sypkie pudry, podobno mega matujące, postanowiłam że zaryzykuję, bo do tej pory z produktów tej marki byłam zadowolona i stało się zakupu dokonałam, puder przetestowałam, jest niesamowity !


Wydajny, mimo małej pojemności, ja aplikuję go pędzlem, bo gąbeczka, która jest w zestawie, jest po prostu za mała, jej rozmiar wystarcza do ewentualnego przypudrowania nosa.
Ja szczerze polecam, zapłaciłam za niego 26zł
moja buzia po całym dniu, bez jakichkolwiek poprawek 

Kolejne 2 produkty z których jestem bardzo zadowolona, to 
baza pod makijaż firmy Delia Cosmetics, baza wygładzająca i przedłużająca trwałość makijażu, również sprawdziła się dla mojej cery (mieszana). Zakupiona w małej drogerii za całe 19 zł

 oraz nowość z Nivea Lip Butter czyli masło do ust, pięknie pachnie, super nawilża, długo się trzyma, 
same  +  no i cena, niecałe 10 zł, musiałam się skusić :)



To rzeczy które bardzo mocno ułatwia utrzymanie mojego codziennego makijażu w nienagannym stanie, za całkiem niewielkie pieniążki, co bardzo mnie cieszy.
Jutro troszkę o naszych maluchach czyli zapowiedź posta o testowanym kubeczku ze słomką i tym co pomaga na ząbkowanie oraz jak dbać o ząbki roczniaka.

Ciekawa jestem jakie są wasze styczniowe odkrycia :)

pozdrawiam juSia

piątek, 11 stycznia 2013

Szmatka muślinowa ... odkrycie roku !

Witajcie !

Dziś o szmatce muślinowej. Nigdy wcześniej nie miałam z nią styczności, pierwszy raz usłyszałam o niej od siostry, która wypatrzyła ja na blogu u Agusławy :) Od razu obie stwierdziłyśmy że musimy ją mieć. 

Muślin to rzadko tkana bawełna, moim zdaniem delikatniejsza niż tetra, można ja znaleźć na allegro, można też poszukać muślinu na metry i zrobić samemu. 
Ale... skupmy się na szmatce, służy ona do codziennej, pielęgnacji twarzy i powiem wam że już wypróbowałam i sprawdza się świetnie, na razie jestem bardzo zadowolona, jej głównym zadaniem jest oczyszczanie twarzy, szczególnie z resztek makijażu. 

U mnie się sprawdziła, po użyciu skóra buzi jest dużo bardziej gładka i przyjemna w dotyku.
Tutaj link do filmiku Agi w którym pokazuje, jak używać szmatki





Mogę jeszcze powiedzieć , że ja swoją szmatkę dostałam od siostry :) ale wiem że kupiła ją za nie duże pieniążki na allegro.
Dla mnie to naprawdę odkrycie roku, chociaż to dopiero początek, ale dzięki niej codzienna pielęgnacja mojej buzi będzie łatwiejsza, a kosmetyki będą lepiej działały.

Dajcie znać czy stosowałyście i jakie są wasze wrażenia i przemyślenia na temat cudownego wynalazku jakim jest szmatka muślinowa :)

Pozdrawiam Was 
juSia 

czwartek, 10 stycznia 2013

Jego wysokość ... peeling !

Moim zdaniem peeling to absolutny must have, bezapelacyjnie każda z nas powinna mieć go w swojej łazience. Dla mnie to bardzo ważna część, pielęgnacji ciała, stosuję 2 razy w tyg, jestem bardzo zadowolona, po takim zabiegu stan skóry niesamowicie się poprawia, staje się ona wygładzona i delikatna. Nie mówiąc już o tym jak po takiej kuracji peelingowej nasze ciało przyjmuje balsamy, masła lub inne kremy. 
Efekt jest boski. juSia zadowolona i wszystko gra.

Podzielę sie z Wami peelingami które mam w swojej kolekcji i z których jestem zadowolona, oraz mogę je spokojnie polecić:

To moje dwa ulubione z Avonu, jeden kupiłam sama, drugi dostałam, z  obu jestem bardzo zadowolona, pięknie pachną, używając ich można poczuć się jak w SPA, pierwszy jest z minerałami z morza martwego i jest drobniejszy, natomiast ten z prawej peelingiem cukrowym i ma troszeczkę grubsze granulki.
następny o bardzo przyjemnym zapachu to peelingwygładzający z Joanny seria Z Apteczki Babuni o większej pojemności, wygodny w użyciu, spełnia się w swojej roli


Na koniec jeden, którego niestety używam najrzadziej, ponieważ nie pasuje mi jego zapach, jest wg mnie zbyt mocny, być może po prostu go komuś oddam, komuś kto lubi oliwki :D 
Po prostu mnie nie zachwycił

W najbliższym czasie zamierzam odwiedzić, jakąś małą drogerię i zapewne moja kolekcja się powiększy, a może ładnie zapakowany, słodko pachnący peeling to dobry pomysł na prezent? Podumam nad tym :)

Pozdrawiam Was 
juSia 


środa, 9 stycznia 2013

Coraz więcej samodzielności...

Dzisiejszy post, poświęcony maluchom, a inspiracją były zakupy, dla mojej córy.
Postanowiłam wybrać się do sklepu z artykułami dziecięcymi, uwielbiam tam chodzić i chociaż czasem mój portfel błaga mnie żebym nic już więcej nie kupowała, to i tak zawsze wychodzę z jakimś drobiazgiem który będzie cieszył Juliśkę oraz moje oko :)

Zakupem okazał się piękny, różowo - malinowy, kubeczek ze słomką do picia firmy AVENT, wcześniej testowałyśmy niekapek tej samej firmy i sprawdził się rewelacyjnie, w wieku 7 miesięcy Jula zaczęła pić z niekapka, jego największą zaletą moim zdaniem był miękki ustniczek. Jeśli zastanawiacie się nad jego zakupem to ja szczerze polecam.


Za niecały miesiąc Jula kończy roczek więc od dzisiaj zaczynamy testować, troszkę większy kubeczek ze słomką, mam nadzieję że Juli się spodoba i odkryje dużo zabawy i radości w piciu ulubionych napojów przez słomkę, myślę że taki kubeczek świetnie uczy samodzielności maluszki, model który kupiłam posiada świetne rozwiązanie zamknięcia, tak aby picie się nie wylało oraz słomeczka się nie zabrudziła, wystarczy przekręcić nakrętkę kubeczka o 180 stopni i gotowe, kubeczek szczelnie zamknięty.



Za jakiś czas na pewno dam znać czy testowanie przebiegło pomyślnie :), szkoda że Jula osobiście nie może powiedzieć co o nim myśli ... :D

Pozdrawiam 
juSia 

wtorek, 8 stycznia 2013

Ulubione, niezastąpione...

Hmm, czy ładne, zadbane dłonie i nienaganny pedicure kobiety, która codziennie zajmuje się domem i bobasem to marzenie ściętej głowy? Otóż nie ! 
Ja dziś postanowiłam pokazać Wam lakiery, których używam na co dzień i bardzo je sobie cenię za 
 szybkość wysychania, trwałość i najważniejsze za cenę.
Lakiery z Avon około 13 zł maja szerszy niż inne pędzelek, ale świetnie kryją i błyskawicznie wysychają.
Lakiery z Bell to wydatek rzędu około 6-10 zł (taniocha)

Od lewej : Plum Seduction, Coral Beat, Naked Truth 

Od lewej: 401, 707, 708, 418, ostatni był bez numerku 

Nie zastąpiona jest również odzywka 8w1 z firmy Eveline, poprawia kondycje paznokci, bez wahania polecam, jak również oliwke do skórek Top Choice , ma bardzo wygodny aplikator.

Niestety nie wszystkie firmy maja w swojej ofercie dobre lakiery, zdarzyło mi się kilka z nich kupić i wydać pieniądze na coś co nie spełniło moich oczekiwań. Są to produkty nietrwałe, rozwarstwiające się, szybko gęstniejące, nie kryjące, ogólnie jeśli chodzi o moje zdanie nie jestem z nich zadowolona, a oto moje klapy: 


Z lakierów jakiej firmy Wy jesteście zadowolone ? 

Pozdrawiam
juSia 

piątek, 4 stycznia 2013

Gadżety niezastąpione na spacer z maluszkiem

Witajcie !

Ten post chciałam dedykować wszystkim tym mamom, które są takimi samymi "łajzami" jak ja ... :) Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Moja córcia jutro skończy 11 miesięcy więc jest już spora, ale pierwszy spacerek zrobiłyśmy kiedy miała około 3 tygodnie, wiadomo najpierw spacery trwały krótko, jednak z czasem nasze wyprawy zaczęły dochodzić do kilku godzin, a nawet zdarzało sie nam być poza domem cały dzień :) hmm tak jest lato sprzyjało tego typu wycieczkom. Ale bardzo szybko przekonałam się że bez niektórych gadżetów ani rusz. 

Będąc długo poza domem musiałam karmić malutką mniej więcej, co 3 godziny, a odsypywanie z woreczka czy kubeczka odpowiednich miarek mlecznego proszku nie jest zbyt wygodne. Na szczeście będąc na zakupach w Pepco natknęłam się na bardzo zmyślny pojemniczek do przechowywania mleka modyfikowanego, który pozwala szybko przyrządzić dziecku posiłek, posiada (w wersji którą ja mam) cztery przegródki które uzupełniam idealnie odmierzonymi porcjami mleka. Potem wystarczy tylko wsypać mieszankę do butelki z wodą. 
Ja osobiście uważam to za jeden z gadżetów które niesamowicie upraszczają codzienne przygotowanie mlecznego posiłku dziecku, również rano kiedy jesteście jeszcze zaspane a trzeba szybko maluszkowi przygotować jedzonko. Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, kosztował tylko 9.99. Bardzo wam polecam zakup pojemniczka jeśli jeszcze nie macie.

tak wygląda z góry  

Następna rzecz dla mnie osobiście bardzo przydatna to torba do wózka. Na pewno musi być pojemna i funkcjonalna. Bardzo często przy zakupie wózka głębokiego dostajemy torbę w komplecie, jednak z doświadczenia wiem, że są one małe i niefunkcjonalne, oczywiście zależy jakiej marki wózek kupujemy, ale najczęściej tak jest. 
Moja torba, którą dostałam w zestawie do wózka pozostawiała wiele do życzenia, ale oczywiście największym problemem była jej wielkość i brak jakiejkolwiek funkcjonalności. Dla mnie torba funkcjonalna to taka która ma dużo kieszonek i przegródek żeby było łatwo oraz szybko znaleźć w niej potrzebne rzeczy. Ja wychodząc na dłuższą "wyprawę" z Julka zabieram ze sobą pampersy, chusteczki nawilżane, krem do pupy, niekapek, czasami słoiczek z domową zupką, ulubioną zabawkę, body i rajstopki na zmianę w razie niespodzianki :) lek na bolesne ząbkowanie, aspirator do noska, zwykle mam również ze sobą  aparat fotograficzny, a ten z kolei nie należy do najmniejszych. Do torby wrzucam również swój portfel i telefon, żebym nie musiała brać jeszcze swojej torebki, przecież nie chodzi o to żeby spacerować jak wielbłąd :) 


Torba kosztowała około 80 zł i były do niej jeszcze dwa dodatki saszetka na leki z grubej folii, nie przepuszczająca wilgoci


oraz przenośny przewijak pomocny zawsze wtedy gdy w różnych warunkach musimy przewinąć nasze maleństwo, również gdy w centrum handlowym pokój matki i dziecka niekoniecznie wygląda tak jak byśmy sobie tego życzyły


Dajcie znać jakie gadżety ułatwiają codzienne życie Wam i waszym maluszkom.

Pozdrawiam juSia !

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...