Czasoumilacze...

Nawet sobie nie wyobrażacie jak ja nie lubię niedziel !

Ospały, leniwy dzień.

Ja wolę działać coś, robic coś, ale zimową porą ten dzień jest taki właśnie... byle jaki.

Gdzie ta WIOSNA pytam się ja? 

Dobra, koniec biadolenia w końcu od czego ma się w domu czasoumilacze, czyli Julkowe gadżety mające umilić zabawę :)

Najpierw czasoumilaczem był pchacz, tak zwana nasza Żyrafiasta :) Jestem przeciwnikiem chodzików, moim zdaniem one poprostu nic nie wnoszą do rozwoju bobasa, a czasem nawet zaszkodzą. Strzałem w dziesiątkę okazał się wlaśnie pchacz przy pomocy którego Julka postawiła pierwsze kroki. 

Jak wiecie Julia już chodzi, więc teraz są nowe czasoumilacze :) oba były prezentami po choinkę, kiedy tylko nuda zaczyna dawać się we znaki, to własnie one okazują się niezastąpione. Okrzykom i wybuchom śmiechu nie ma wtedy końca. Przedstawiam więc Żyrafkę a'la rowerek biegowy i  skaczącą krówkę Tootiny.

Przypominam jeszcze o rozdaniu tutaj, trwa do końca marca. 

A jak tam Wasze czasoumilacze?

pozdrawiam 

juSia