Media nie milkną, portale społecznościowe krzyczą na każdym kroku, wszędzie czarno białe zdjęcia pięknej kobiety.
Śmierć Anny odbija się w blogowo-parentingowym świecie dużym echem. Powiem Wam dlaczego.
W jednym z wywiadów Ania powiedziała że jest w pierwszej kolejności MATKĄ, później partnerką, a na końcu aktorką. I to jest jej wielka życiowa prawda. Nas, matki paraliżuje myśl, że tak młoda kobieta przegrała z chorobą, ze straszliwą chorobą, że zostawiła męża i troje dzieci, dzieci które będą jej bardzo potrzebowały.
Dlaczego jest nam tak bliska? A dlatego że była osobą publiczną,ale nie zepsutą przez media, z niesamowicie nieprzekłamanym ciepłym wizerunkiem. Do tego wszystkiego utalentowana.
Kobieta, która odsunęła karierę na rzecz bycia mamą i żoną, na rzecz prowadzenia domu.
Obiecała sobie, że odchowa maluchy i wróci do pracy. Nie wróci.
I pewnie, że ciężko w to uwierzyć, że choroba wygrała. Przykra jest również niemoc, bo przecież nie mamy na to wszystko wpływu. Nie mogliśmy nic zrobić.
Myślę tez, że wczoraj wiele osób zatrzymało się na chwilę i zastanowiło nad swoim losem, nad zyciem.
Dla Anny skończyło się ono zdecydowanie za wcześnie.
Nikt z Nas nie wie co przyniesie życie. Szanujmy je więc i szanujmy siebie.
Żyjmy na maksa niczego nie żałując.
P.S Ciągle mam ściśnięte gardło.
Mommy On
Jusia
oj ja tez, wciąż uwierzyć nie mogę jak człowiek jest kruchy...
OdpowiedzUsuńTakie sytuacje uświadamiają człowiekowi aby szanował i doceniał swoje życie życie, każdą chwilę, najbliższych. Ja również do tej pory nie mogę się otrząsnąć z powodu Jej śmierci...
OdpowiedzUsuńto prawda, wszystko to prawda, co piszesz :(
OdpowiedzUsuńsmutne że tak młodo odeszła i zostawiła dzieci, a miała tyle życia w sobie.
OdpowiedzUsuń