środa, 26 marca 2014

Ona !

Ona, choć tym razem nie Julia.

Jeśli śledzicie bloga, to gdzieś tam po drodze, cyklicznie pojawiały się posty o moich marzeniach i spełnianiu ich. O samozaparciu, wytrwałości w dążeniu do celu. No właśnie, kto nie chciałby spełnić swoich marzeń, chociaż jednego ?

Ja bardzo lubię mieć pomysł na siebie, na życie, w końcu mam je tylko jedno i jestem pewna, że chcę z niego wycisnąć co tylko się da. Żyć na 200 %. Czuję też że potrafię być kreatywna.
Czytacie mnie, wiecie, że firma, że Tulimy, że sklep, że pasja, że z myślą o Julce, że maszyna, że szycie.

O właśnie ! Szycie i maszyna ! Długa historia... a może właśnie nie długa? To w jakim miejscu jestem i to co robię teraz, nigdy by się nie wydarzyło, gdyby nie Ona. Kobieta z wielkim bagażem doświadczeń. Kobieta silna, zdecydowana. Moja mama.

Pokazała mi wszystko, nauczyła, pomagała. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z szyciem, mówiła "spróbuj" , a teraz dzięki niej ta przygoda zmieniła się w pasję i wielką frajdę.
To do niej biegnę, po radę w ważnych sprawach, to z nią nauczyłam się, że kto nie ryzykuje ten nie ma, że trzeba być odważnym w życiu i stawiać na konkrety.
To dzięki niej wstaję rano i z przyjemnością wychodzę do pracy.

Na spotkania w cztery oczy mamy mało czasu. Owszem, brakuje trochę tych chwil sam na sam, ale musze być wyrozumiała, mam jeszcze troje rodzeństwa :) Na szczęście nauczyła też dzielić się.
 Czasami jednak się udaje i wtedy, straszliwie mocno cenię sobie te wspólnie spędzone chwile w mojej pracowni, nasze pomysły, choć różne zawsze znajdują wspólny mianownik. Uwielbiam kiedy pracujemy nd czymś razem.

Kiedy ktoś zadaje mi pytanie, skąd, dlaczego, jak to wszystko się potoczyło, z dumą odpowiadam, że zawdzięczam to swojej mamie.

Mamo, dziękuję, że zaszczepiłaś we mnie pasję.



Mommy On
Jusia


wtorek, 11 marca 2014

W biegu

Wciąż biegam. Nie wymiękłam. Codziennie udowadniam sobie że dam radę.

W ciągu tych ostatnich dni odkryłam że bieganie to coś więcej niż przebieranie nogami w celu poprawy sylwetki.

Biegnę i jestem w tej chwili sama ze sobą, ze swoimi myślami. Biegnę liczę, analizuję, przemyślam.
Ten czas w samotności to dobry czas, pozwala mi lepiej zrozumieć pewne rzeczy, do innych podejść z większym dystansem, pozwala spojrzeć wgłąb siebie.

Jeśli o 7 rano zobaczycie kogoś w zielonej czapie, ze słuchawkami na uszach to właśnie ja.
Biegnę i czasem sama do siebie się uśmiecham.
Biegnę i śpiewam pod nosem ... tak, tak pewnie niekiedy zbyt głośno , ale co tam :)
Na słuchawkach najczęściej ''Beyonce i Love on top '' bo daje powera

Czasem czuje na sobie wzrok ludzi, myślą '' Że jej się chce tak rano latać po mieście ''
Innym razem, biegnę, próbuję wyminąć babcię na chodniku i zanim zdążę powiedzieć '' przepraszam '' widzę jak ręką robi unik żeby jej torebki nie wyrwać :)

Polubiłam bieganie, serio. I lubię czuć że robię coś dla siebie.

Czuję też, że wiele w moim życiu się zmienia, że ja się zmieniam.
 Że stawiam sobie konkretne cele do zdobycia.
Na wiele spraw zaczynam patrzeć z zupełnie innej perspektywy.
Przede wszystkim chce być innym człowiekiem, lepszym człowiekiem .


I was here.
Mommy On

wtorek, 4 marca 2014

Odwrócone role

Jest 23.40. Ja matka szukam chwili dla siebie, odprężenia, chwili w ciszy.
Co tam będę ukrywać, siedzę w wannie, tak, tak z laptopem, najlepiej duma mi się w wannie.
Julka śpi od kilku godzin, nagle słyszę z pokoju obok ' mamoooooooooooooooo ! ' Więc zrywam się szybko, owijam w ręcznik, biegnę co sił w nogach, choć to tylko 4 metry z łazienki do jej pokoju.
Patrzę, siedzi na łóżku i mówi ' mamo siusiu i baję ' ...

Dokładnie tak, moje dziecko i tu muszę być nieskromna wybaczcie ale po prostu dumna jestem, od dwóch miesięcy bez pieluszki, w dzień i w nocy, a od kilku tygodni budzi się w nocy na siusiu. Wstaje, prosi o nocniczek, załatwia sprawę i idzie dalej spać. No dla mnie MEGA !





Ale co by nie było tak słodko, nie powiem, bunt dwulatka nie jest wymysłem i przekonujemy się teraz z Monż o tym na własnej skórze. W pewnych momentach chciało by się włosy z głowy rwać.
Powiedzcie proszę, że to szybko minie ?!

Wracając do matki. Biegam już 2 tygodnie, nie wymiękłam po kilku dniach, to może i teraz nie wymięknę.
Choć uwierzcie mi że kiedy budzik dzwoni 6.30 , pierwszą myślą po otworzeniu oczu jest ' nie, nie idę dziś, zimno jest ' ... ale zaraz potem zbieram się i wychodzę.
I wiecie co? Jestem z siebie zadowolona, ale najwięcej dla mnie znaczy to że widzę że On jest ze mnie dumny, bo nie wierzył, ale ja mam w sobie dużo samozaparcia.

No i role się od jakiegoś czasu odwróciły o przez ostatnie dwa lata Julka witała nas rano z uśmiechem na ustach, teraz to  my popijając w ciszy poranną kawę, czekamy aż ona wstanie, by powiedzieć jej '' dzień dobry ! kochamy Cię ! ''

Mam nadzieję że jestem dla kogoś motywacją. Że jestem dowodem na to że warto robić coś dla siebie.
Dla lepszego samopoczucia, dla zdrowia.

niedziela, 2 marca 2014

Bardzo 'dziewczyński' wpis DIY

Bardzo, bardzo, bardzo , bo chciałam Wam pokazać jak robić bardzo ładne, niedrogie, oryginalne gumeczki do włosów dla naszych małych dam.

Pomyślałam też, że były by idealnym prezentem, drobiazgiem, czasem potrzeba nam coś 'na szybko' w odwiedziny do znajomych, ja staram się zawsze mieć coś ze sobą, bo uwielbiam obdarowywać innych.

Drobiazg o tyle cenniejszy że zrobiony własnymi rękami, co uwielbiam !
Zobaczcie same :

Do przygotowania wystarczą nożyczki oraz lamówka elastyczna z falbanką, którą bez problemu znajdziemy w  pasmanterii w pięknych kolorach.

o taka


 Bierzemy 25 cm i wiążemy z obu końców lamówki supełek. Najlepiej zrobić to na nadgarstku wtedy gumeczka będzie miała odpowiednią wielkość.

Tak wygląda gotowa


To jak ? Podobają się ? Spróbujecie same?

Mommy ON

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...